Mocne słowa na temat kadencji Piotra Nowaka w Jagiellonii Białystok. "Nic wspólnego z profesjonalnym futbolem"
Michał Nalepa udzielił wywiadu portalowi "sport.tvp.pl". Były piłkarz Jagiellonii Białystok nie zostawił suchej nitki na Piotrze Nowaku.
57-latek objął drużynę pod koniec ubiegłego roku. Zdążył poprowadzić białostoczan tylko w piętnastu spotkaniach. Odniósł w nich zaledwie trzy zwycięstwa. Po zakończeniu rozgrywek włodarze klubu zakończyli współpracę z Nowakiem i zatrudnili Macieja Stolarczyka.
- To, co się działo za kadencji Piotra Nowaka, nie miało nic wspólnego z profesjonalnym futbolem. Jego podejście do codziennych obowiązków pozostawiało wiele do życzenia. To polegało na braku szacunku do pracodawców, swoich współpracowników, piłkarzy, kibiców. Nie miał też respektu do rywali. Przed niektórymi spotkaniami mówił: "Co to w ogóle za klub? Wychodzimy i walimy ich 5:0, podczas gdy mieliśmy problem ze stworzeniem kilku klarownych okazji - ujawnił Nalepa w rozmowie ze "sport.tvp.pl".
- Prawda jest taka, że Ekstraklasę w Jagiellonii uratowali inni członkowie sztabu szkoleniowego - Rafał Grzyb, Maciej Patyk i Piotr Zinkiewicz. Gdyby nie ich praca i "pozaplanowa" pomoc piłkarzom, to według mnie niestety nie utrzymalibyśmy się. Pan Piotr niechętnie ich słuchał, nie chciał, by robili cokolwiek, a oni mimo to dawali z siebie maksimum, by jak najlepiej przygotować drużynę do meczu - kontynuował pomocnik.
Nalepa został zapytany o powody kontrowersyjnych działań Nowaka. Według 27-latka na decyzje trenera wpływ miały czynniki pozaboiskowe.
- Nie jest tajemnicą, że Nowak miał problemy. Sam byłem tego świadkiem, kiedy poszedłem z moją partnerką na kolację. W tym samym miejscu znajdowało się kasyno, do którego trener wchodził. Minął mnie na kilka centymetrów i nawet nie zauważył. Krążyło wiele różnych pogłosek. Każdy może mieć swoje kłopoty, ale nie powinno to przenosić się na pracę. W tym przypadku było inaczej - zdradził Nalepa, który niedawno podpisał kontrakt z Sakaryasporem.
- Pan Piotr utrudniał mi życie, zabierał mnie na mecze, po czym nie wpuszczał na boisko. Nie było jednak tak, że odstawałem na treningach i byłem zupełnie bez formy. Powiedziałem mu, żeby nie zabierał mnie na mecze, jeśli nie zamierza wpuszczać na boisko. Jaki to sygnał dla kibiców, dla klubów, które ewentualnie chciałyby mnie zatrudnić? Wyglądało na to, że coś ze mną nie tak. Gdy to mówiłem, pan Nowak tylko się uśmiechał i dalej robił swoje - dodał były zawodnik "Jagi".