Mocna reakcja Kołtonia po wybryku Feio. "On nie zna tego słowa"

W czwartek Legia Warszawa awansowała do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji. W rewanżu stołeczni zremisowali 1:1 z Brondby, a cały dwumecz wygrali 4:3.

Po ostatnim gwizdku meczu przy Łazienkowskiej Feio kompletnie stracił nad sobą kontrolę. 34-latek pokazał środkowe palce w kierunku duńskich kibiców, co możecie zobaczyć TUTAJ.

Szkoleniowiec nie zamierzał przeprosić za swoje zachowanie. Na pomeczowej konferencji prasowej sugerował, że w pierwszym meczu to przedstawiciele Brondby nie okazali Legii szacunku. Feio prawdopodobnie zostanie ukarany za kompletnie niesportową postawę. UEFA już zajęła się tą sprawą, o czym informowaliśmy TUTAJ.

Gesty Portugalczyka mogą dziwić, biorąc pod uwagę sytuację z pierwszego meczu. W Danii miejscowi kibice wpuścili na stadion fanów Legii, chociaż ci mieli być objęci zakazem za wcześniejsze incydenty.

- Kibice Brondby wpuścili kibiców Legii na swój stadion mimo zakazu. Goncalo Feio nie zna słowa "respect". On zna tyle języków, ale tego słowa nie zna. Na konferencji prasowej zero refleksji, samokrytyki, nie ma przeprosin. Jego zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne - powiedział Roman Kołtoń na kanale Meczyki.pl.

- Pamiętajmy też o tym, kim jest trener. To jest gość, który ma mieć warsztat. Jaki ma warsztat Goncalo Feio? Ja do końca nie widziałem dobrego warsztatu w meczu z Brondby. Ja byłem załamany pierwszą połową. Kibice Legii nie są głupi i ich interesuje wynik. Jeśli ja widzę tak przygotowaną drużynę, jak w pierwszej połowie z Brondby, to jest "załamka". Na koniec drużyna awansowała i to jest sukces drużyny, samego Feio, ale on się podpalił w momencie ostatniego gwizdka. W zawodzie trenera ważny jest też autorytet. Masz autorytet po czymś takim? - dodał dziennikarz Prawdy Futbolu.

W czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Legia zmierzy się z Dritą. Spotkania odbędą się 22 i 29 sierpnia.