Mila wspomina historyczną bramkę. "Bałem się trochę, ale trzeba było lutować. Dopiero po reakcji kibiców wiedziałem, że jest gol"

Bramka w historycznym, zwycięskim meczu z Niemcami to coś, do czego Sebastian Mila często wraca. Piłkarz opowiedział o emocjach, które mu wtedy towarzyszyły.
- Bałem się trochę, ale plan był już tylko jeden. Wiedziałem, że nie mogę czekać i kombinować - powiedział w rozmowie z serwisem sportowefakty.wp.pl. - Trzeba było lutować. Nie wiedziałem, czy mocno i na ślepo, czy delikatnie i dokładnie. Wiedziałem za to, że jest gol dopiero po reakcji kibiców - zobaczyłem, jak wszyscy wyskoczyli w górę i zrobiło się bardzo głośno.
Mila przypomniał także okoliczności jego powołania na mecze reprezentacji Polski. Adam Nawałka zadzwonił do niego i obiecał, że nie będzie patrzeć na wiek zawodników, tylko na formę. - Opowiedziałem to jednemu z kolegów, a on na mnie spojrzał, puknął się w głowę i głośno się śmiejąc stwierdził, że kompletnie zwariowałem. Sam zacząłem się zastanawiać, czy ten telefon nie był jakąś zabawą kogoś z szatni, bo wszystko brzmiało mało realnie - wspomniał.
Jak Mila się przekonał, zadzwonił do niego prawdziwy Adam Nawałka, a sam piłkarz miał dzięki temu okazję zagrać w meczu z Niemcami i strzelić gola. Były reprezentant przekonuje, że tym golem spełnił swoje marzenia i jeśli ktoś tylko będzie chciał go słuchać, on zawsze chętnie opowie o tamtej chwili.
- Mam nadzieję, że tak będzie. Bardzo bym chciał. Za każdym razem założę na siebie najlepsze ciuchy, jakie będę miał w szafie, i popędzę do studia, żeby przeżyć to wszystko po raz setny i tysięczny. Jeśli mój gol strzelony Niemcom ciągle będzie kogoś interesował, to ja akurat mogę o nim opowiadać bez przerwy - podsumował.