Mikel Arteta zdradził swój wymarzony skład. Nie uwzględnił... żadnego bramkarza ani obrońcy
Mikel Arteta wybrał swoją wymarzoną drużynę pięcioosobową. Nietypowo znaleźli się w niej jednak sami zawodnicy atakujący.
Rozpoznawalni piłkarze i menedżerowie często są pytani o wymarzone składy, w których chętnie by się znaleźli lub mogliby je poprowadzić z ławki rezerwowych. Tym razem portal "Planet Football" porozmawiał na ten temat z menedżerem Arsenalu, Mikelem Artetą.
Pierwszym wyborem 41-letniego szkoleniowca został Leo Messi. Hiszpan i Argentyńczyk nie mieli okazji do wspólnej gry, gdyż minęli się w FC Barcelonie. Arteta odszedł z drugiego zespołu "Dumy Katalonii" w 2002 roku, podczas gdy Messi rozegrał tam pierwszy mecz dwa lata później.
Jego kolejnymi dwoma wyborami byli Cristiano Ronaldo, a także Ronaldo Nazario. Menedżer podkreślił, że w młodzieńczych latach był zakochany w brazylijskim tercecie napastników: Romario, Rivaldo i właśnie Ronaldo Nazario.
Stawki wybranej przez Mikela Artetę zaskakująco nie wzmocnił żaden bramkarz ani obrońca. Pozostałymi dwoma zawodnikami, których wybrał 41-latek, zostali Diego Maradona i wybrany za swoją inteligencję boiskową Johan Cruyff.
W pierwotnie wybranym przez Hiszpana składzie znaleźli się zatem wyłącznie na wskroś ofensywni gracze. Dopiero po chwili szkoleniowiec "The Gunners" postanowił stworzyć formację defensywną, dokooptowując nadprogramowego piłkarza.
- Jeśli może być szóstka, to muszę wybrać przyjaciela, Pepe Reinę. Grałem z nim w FC Barcelonie od 16. roku życia, a teraz, w zeszłym tygodniu, został piłkarzem z największą liczbą występów w europejskich pucharach w historii Hiszpanii. Niesamowita kariera - przyznał Mikel Arteta.
Niebawem hiszpański szkoleniowiec będzie musiał jednak porzucić marzenia i skupić się na rzeczywistości. W najbliższą sobotę do gry powróci bowiem prowadzony przez niego Arsenal. W spotkaniu 13. kolejki Premier League "The Gunners" zmierzą się z Brentford.