Michniewicz tłumaczy swoje relacje z "Fryzjerem". "Rozmawialiśmy o kupnie auta, pomocy dla żony, meczach"
Czesław Michniewicz wziął udział w "Hejt Parku" na "Kanale Sportowym". Selekcjoner reprezentacji Polski odniósł się do afery korupcyjnej, w którą był zamieszany. Tłumaczył, dlaczego doszło do 711 prób połączenia z Ryszardem Forbrichem.
Wybór Czesława Michniewicza na selekcjonera reprezentacji Polski dalej wzbudza wiele emocji. Wątpliwości dotyczą przede wszystkim relacji trenera z Ryszardem Forbrichem, który 711 razy łączył się lub rozmawiał ze szkoleniowcem.
Michniewicz twierdzi, że cała relacja zaczęła się na początku jego zawodowej kariery. 52-latek szybko zaczął dogadywać się z Ryszardem Forbrichem, który doradzał Michniewiczowi w kwestii wyboru klubu, który młody szkoleniowiec powinien wybrać.
Ostatecznie Krzysztof Stanowski zapytał nowego selekcjonera o racjonalny powód, dla którego kontaktował lub próbował kontaktować się z "Fryjzerem" 711 razy.
Michniewicz stwierdził, że nie jest w stanie dokładnie przypomnieć sobie wszystkich rozmów, ale panowie poruszali liczne tematy. Jedną z pierwszych rozmów odbyli aby znaleźć szkoleniowcowi nowy samochód.
- Pamiętam taką sytuację, gdy ukradziono nam w Gdyni samochód. Trudna dla nas sprawa, mieliśmy dziecko, trzeba było podróżować, a tutaj zostaliśmy bez auta. Zależało nam na czasie i zadzwoniłem do Forbricha. We Wronkach było dużo osób, które zajmowały się sprowadzaniem samochodów. Niekiedy czekało się na pojazd rok, niekiedy krócej. Forbrich bardzo często zmieniał auta, miał swoich ludzi. Skorzystałem z jego pomocy - powiedział Michniewicz.
Selekcjoner przyznał też, że Forbrich pomógł mu, gdy jego żona miała problemy zdrowotne.
- Żonę bardzo bolały okolice brzucha. Trzeba było robić operację. Pojechaliśmy do szpitala, a tam chcieli zrobić to starą metodą - proponowali rozcięcie połowy brzucha. Znowu skontaktowałem się z Forbrichem, zapytałem czy zna innego specjalistę. Udało się znaleźć taką osobę, zoperowaliśmy żonę - dodał trener.
Michniewicz nie kryje, że rozmawiał również o meczach, lecz kontakty nie miały charakteru przestępczego.
- Kiedyś telewizja wyglądała inaczej. Jeśli jakiś mecz nie był transmitowany, można go było zobaczyć, i to w dodatku jako skrót, dopiero około 22. Gdy więc taki mecz się kończył, Forbrich do mnie dzwonił i pytał jak wyglądało spotkanie. Interesował się moją karierą w Lechu Poznań, także ze względu na przeszłość w Amice. Kibicował mi, kibicował Lechowi. Informował mnie również, czasami z wyprzedzeniem, o tym kto z przeciwników będzie pauzował. Nie można było tego sprawdzić w ówczesnym Internecie - skwitował Michniewicz.