Michniewicz przerwał milczenie. Podsumował aferę premiową, obwinił Kuleszę
Ponad półtora roku trzeba było czekać na zabranie głosu przez Czesława Michniewicza w sprawie afery premiowej. Były selekcjoner reprezentacji Polski uważa, że dopuszczono się wielu kłamstw na jego temat.
Afera premiowa wybuchła podczas mistrzostw świata w Katarze. Przypomnijmy, że spór dotyczył pieniędzy, które reprezentacja Polski miała otrzymać za awans do fazy pucharowej.
Od samego początku pojawiało się kilka rożnych narracji opowiadających o tym, do czego doszło za kulisami wielkiego turnieju. Temat ten wracał do kadrowiczów wielokrotnie, poruszono go nawet przed spotkaniem 1/8 finału z Francją.
Jedna z przedstawianych wersji zakładała, że podział pieniędzy był nierówny. To oczywiście nie spodobało się pokrzywdzonej grupie i doprowadziło do wewnętrznego konfliktu.
- Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami. A dzień wcześniej razem śpiewaliśmy - wyznał Łukasz Skorupski w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Głosu w sprawie, która w pewnym momencie zdominowała polskie media, długo nie zabierał Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec, który w Katarze odpowiadał za wyniki biało-czerwonych, przełamał się dopiero podczas lipcowej wizyty w Kanale Zero.
- Na pewno źle się czułem przez dłuższy czas, ja i moja rodzina. Zrobiono z nas pazernych ludzi, a ta premia ani nie pomagała, ani nie przeszkadzała na tych mistrzostwach. Wiele chamskich artykułów powstało, a nikt nie dociekał, jaka jest prawda. I nikt potem nie przeprosił, ale nie liczę na to. Tak jest w mediach - wypalił.
- Nie rozmawiałem z zawodnikami, że jednemu tyle, drugiemu tyle. Jeśli była jakaś rozmowa, to pomiędzy zawodnikami. Może sobie żartowali, gadali, ale to normalne, jak rozmawiasz o pieniądzach. Skończyło się awanturą. Ale to można było przedstawić na dwa sposoby. Powiedzieć: tak, była premia, ale jej nie wzięliśmy, temat zamknięty. Gdyby Boniek był prezesem, nie byłoby żadnej afery. Porozmawiałby z dziennikarzami, a tak nagle zostałem na placu boju sam - podsumował i jednocześnie zaatakował Cezarego Kuleszę.
PZPN rozstał się z Michniewiczem w grudniu 2022 roku. Jego następcą został Fernando Santos.