Michniewicz nazwał dziennikarzy "zgredami". Teraz oni odpowiadają. "Człowiekowi się ulało"
Nie milkną echa ostatnich wypowiedzi Czesława Michniewicza. Selekcjoner reprezentacji Polski po meczu ze Szwecją zaatakował w rozmowie z “Kanałem Sportowym” grupę dziennikarzy. Teraz część z nich udzieliła wypowiedzi na ten temat portalowi “Wirtualne Media”.
Najpierw Michniewicz w rozmowie z Jackiem Kurowskim nie szczędził ostrych słów. Na pytanie, czy taktyka na mecz ze Szwecją była dla jego podopiecznych zaskoczeniem, mocno się zdenerwował. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
Wywiad z dziennikarzem "Telewizji Polskiej" Michniewicz skomentował na antenie "Kanału Sportowego". Mocno uderzył wówczas w grupę dziennikarzy. Wymienił ich z nazwisk.
- Rozumiem, że ktoś może być do mnie negatywnie nastawiony do mnie jako człowieka. Jest grupa "zgredów" - Tuzimek i ta ekipa, Kołodziejczyk, czy ten cały Kurowski, Stefan Szczepłek - powiedział Michniewicz.
- Oni mnie mogą oceniać na różne sposoby. Tylko oceniaj mnie sportowo, a nie jako człowieka, bo nie masz do tego prawa. Sam leżałeś w krzakach pod redakcją, pobity przez męża i tak dalej - wypalił.
- My wygrywamy mecz, bardzo trudny, a on mówi, że zawodnicy nie wiedzieli, w jakim systemie zagramy. No co on pie***li za głupoty. Nie bierzemy jeńców - zakończył.
Teraz Szczepłek i Tuzimek w rozmowie z portalem “Wirtualne Media” zdecydowali się odpowiedzieć na słowa Michniewicza.
- To jest naturalnie zła taktyka: wchodzić w zwarcie z dziennikarzami, ale przecież wszystko „leży w jego głowie”. Nie potrafię tego ocenić. Dopóty trener będzie tak się zachowywał, dopóki reprezentacja będzie wygrywała. A czy będzie, czy nie będzie - tego nie wiem. To jest nieodgadnione. Proszę zwrócić uwagę, że Czesław Michniewicz został bohaterem narodowym zaledwie za pół dobrze rozegranego meczu - stwierdził Szczepłek, na co dzień dziennikarz “Rzeczpospolitej”.
Mocniejsze słowa padły natomiast z ust Tuzimka.
- Byłem zaskoczony słysząc w nocy trenera: myśląc o sobie mógłbym bowiem przypuszczać, że jestem zgredem, ale wymienieni zostali też młodsi koledzy, o których w życiu bym tak nie pomyślał. Nie wiem, skąd się to trenerowi wzięło, mam nadzieję, że jak to mówił, to nie zerkał w lustro - powiedział.
- No cóż, przyznaję, że rzeczywiście nigdy nie byłem akolitą pana trenera, nie było mnie także wśród jego kolegów. Pewnie dlatego, że mam taką wadę, iż nigdy nie zaprzyjaźniłem się z „Fryzjerem”. Nie dzwoniłem do niego ani jednego razu, a cóż tu dopiero mówić o 711 razach. Zawsze też bardzo krytycznie oceniam pracę pana trenera i mogę też powiedzieć, że jak dla mnie nawet w przypadku awansu zwycięstwo ze Szwecją wcale nie oznacza, że pan trener ma teraz tylko 709 połączeń z „Fryzjerem” (711 minus dwie bramki). Ani jedno połączenie się nie anulowało, nadal więc czekam na piękne wyświetlenie tej sprawy. Dotychczas nie było na to czasu, bo wcześniej była misja Rosja - teraz do Mundialu jest 8 miesięcy, więc mam nadzieję, że to wystarczający czas, by trener wszystko nam wyjaśnił. Chętnie się tego dowiem - dodał Tuzimek.