Michał Pol przeszedł samego siebie. "Jeśli tak będzie dalej, to Polska wygra mistrzostwa Europy w 2021 roku"
Gra reprezentacji Polski w ostatnim czasie napawa optymizmem kibiców, dziennikarzy i ekspertów. Michał Pol pokusił się nawet o stwierdzenie, że "Biało-Czerwoni" mogą zdobyć mistrzostwo Europy. - Wiem, że brzmi to zupełnie nieprawdopodobnie - oznajmił.
Kadra Jerzego Brzęczka przygotowuje się do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Polacy nie należą do faworytów turnieju. Kibice z radością przyjęliby wyjście "Biało-Czerwonych" z grupy. Tymczasem Michał Pol puścił wodze wyobraźni i nakreślił scenariusz rodem z Hollywood.
- Wiem, że zabrzmi to jak herezja. Zobaczycie, że jeśli tak będzie dalej, to Polska wygra mistrzostwa Europy w 2021 roku. Wiem, że brzmi to zupełnie nieprawdopodobnie - stwierdził.
Dziennikarz szans drużyny Jerzego Brzęczka nie doszukuje się jednak w poziomie sportowym kadry. Zdaniem Pola gigantyczny wpływ na wyniki rywalizacji będzie miała pandemia koronawirusa.
- Chodzi mi o to, że w tym porąbanym sezonie pandemicznym jeszcze dużo ludzi dozna kontuzji. Jest po prostu za dużo tych spotkań. Nie ma kiedy rozgrywać meczów odwołanych, więc się ich nie odwołuje - dodał.
- Myślę, że Bayern w lidze stworzy sobie taką przewagę, że Lewy będzie mógł odpoczywać. On dla naszej kadry jest kluczowy. Po tym sezonie piłkarze będą absolutnie przemęczeni, ale niektórzy jak Robert Lewandowski będą mądrze pauzować - zaznaczył.
- Ten sezon jest tak pokręcony, że to może skończyć się w każdy sposób. Wierzę, że wyjdziemy z tej grupy. Tam może paść każdy wynik. Kiedyś powiedziałbym, że z Hiszpanią 0:3 to byłby dobry rezultat. Dzisiaj uważam, że wszystko jest możliwe. To też dlatego że drużyna Luisa Enrique gra tak, jak gra. Wyjście z grupy i potem Anglia lub Chorwacja... To mogą być takie mecze, że ktoś wypadnie, że covid, że ktoś nie pojedzie. Ja się nie zdziwię, jak Polacy w tym pokręconym sezonie wywalczą mistrzostwo Europy z Jerzym Brzęczkiem w roli selekcjonera - podkreślił.
- To jest sezonu paradoksów. To byłby wielki paradoks. Dopiero wtedy wszyscy przepraszalibyśmy Małgorzatę Domagalik i nazywali Jerzego Brzęczka Kazimierzem Górskim naszych czasów - zakończył.