"Miałem na plecach 'Owen', ale już nie byłem Michaelem Owenem. To była tortura". Anglik wspomina swój dramat
Michael Owen w wielkim stylu rozpoczął karierę, ale utrzymanie się na najwyższym poziomie uniemożliwiły mu kontuzje. - To była tortura - wspomina po latach.
Kariera Owena rozpoczęła się błyskotliwie. Już jako nastolatek został królem strzelców Premier League i rozgrywał wielkie mecze na mistrzostwach świata. Gdy miał 21 lat, zdobył Złotą Piłkę.
- Wierzyłem, że wygrać ją jeszcze raz. Nie wiedziałem, że tyle stracę przez kontuzje. Ale i wtedy byłem przerażony, gdy miałem wykonywać sprinty - stwierdziło Owen.
- Uważam, że w przedziale 10-17 lat nie było nikogo tak dobrego. Gdy miałem 18 lat, to strzelałem gole na mistrzostwach świata. Trzy lata później zdobyłem Złotą Piłkę. Ale szczerze mówiąc, to najlepszy byłem mając 19 lat. Wtedy doznałem poważnej kontuzji. Wszystko się z tym wiąże - dodał Anglik.
Owen kontuzji, która wyhamowała jego karierę, doznał w kwietniu 1999 roku. Choć później miewał jeszcze świetne momenty w Liverpoolu, grał w Realu Madryt i Manchesterze United, to nie imponował już tak, jak na początku kariery.
- Wolałbym, żeby to była złamana noga. Zerwanie ścięgna uda było dla mnie najgorszą kontuzją. Tego się nie operowało, ale czekało, aż samo się zrośnie. Przez resztę kariery w prawym udzie miałem o jeden mięsień mniej niż w lewej nodze - przyznał Owen.
- Często zastanawiam się, czy to była tylko dziwna kontuzja. Do tego czasu byłem solidny jak skała, nigdy nie opuściłem meczu. Sir Alex Ferguson zawsze mi powtarza, że gdybym jako dziecko podpisał kontrakt z Manchesterem United, to taki uraz by się nie wydarzył. Chroniłby mnie - dodał były reprezentant Angii.
- Mój tata zawsze powtarza: "Ciągle mówisz, że byłeś gów***ny, gdy miałeś 28 lat. Ale nadal znajdowałeś się na najwyższym poziomie po tych wszystkich kontuzjach. Dlaczego jesteś dla siebie taki surowy?". W głębi serca wiem, jak dobry mógłbym być. Rani moją dumę, gdy myślę, że ludzie pamiętają mnie, jak miałem dwadzieścia parę lat i więcej. Miałem napisane na plecach "Owena", ale już nie byłem Michaelem Owenem. Miałem mentalność jednego z najlepszych graczy na świecie, ale zawodziło mnie ciało. To była tortura - podsumował Owen.