"Miał wyjść z tego z twarzą". Prezes Śląska mocno o Marcinie Torzu
Patryk Załęczny, prezes Śląska Wrocław, kolejny raz zabrał głos ws. Marcina Torza. Działacz jest zdumiony postępowaniem dziennikarza.
Wokół Śląska zrobiło się gorąco za sprawą kwestii personalnych. Dużo mówiło się zwłaszcza o kandydaturze Marcina Torza na stanowisko wiceprezesa klubu.
Pomysł nie spodobał się kibicom. Torz jako dziennikarz nie unikał ostrych opinii na temat funkcjonowania klubu.
Ostatecznie nie doszło do nawiązania współpracy. We wtorek swoją wersję zdarzeń przedstawił Torz. Twierdzi, że ofertę pracy w klubie otrzymał od miejskiego urzędnika. W ten sposób, kusząc wysokim wynagrodzeniem, chciano go odciągnąć od zajmowania się tematami niewygodnymi dla ekipy rządzącej Wrocławiem.
Inaczej sprawę przedstawił Załęczny. Według niego nie ma mowy o próbie przekupstwa. Przekonuje, że sam podjął decyzję, że Torz nie trafi do zarządu klubu. Wcześniej obaj mieli szczegółowo omawiać warunki współpracy.
- Chciałem dać oświadczenie, że zarząd pozostaje jednoosobowy, ale jako że jesteśmy kolegami z Marcinem, to umówiliśmy się, że to on daje oświadczenie, iż rezygnuje. Nie miało to być jednak w tym stylu, że ktoś go chciał przekupić… Miał wyjść z tego z twarzą, powiedzieć, że nie jest zainteresowany, bo widzi, jaki jest odbiór jego kandydatury. Niestety Marcin zachował się zupełnie inaczej i jest mi po prostu przykro - wyjaśnił Załęcki w rozmowie z "Weszlo.com".
Prezes Śląska nadal uważa, że zatrudnienie Torza była dobrym pomysłem. Jest jednak zawiedziony jego postępowaniem.
- Liczyłem, że swoim zaangażowaniem – choć musiałby popracować nad opanowaniem – pomoże nam, bo ma naprawdę dobre pomysły i o nich rozmawialiśmy. Dlatego jest dla mnie szokujące, że on stawia mnie, klub i miasto pod oskarżeniami, że ktoś go chciał przekupić. Ja nie będę się zniżał do poziomu, gdzie wrzuca się prywatne rozmowy. To jest dla mnie bez sensu. Jestem w szoku. Kolejna noc nieprzespana. Jutro gramy z Puszczą, a roztrząsamy takie historie - podsumował Załęcki.