Miał wciągnąć polską ligę nosem. Nawet nie dał rady trafić do siatki
To jeden z najbardziej znanych zawodników, jacy kiedykolwiek trafili do Ekstraklasy. Problem w tym, że w Polsce totalnie nawalił. W Legii Warszawa do dziś na bank o nim pamiętają.
Eduardo Da Silva rozpoczął seniorską karierę w chorwackim Dinamie Zagrzeb, z którym trzykrotnie sięgnął po mistrzostwo kraju. Jego dobre występy zaprocentowały transferem do Arsenalu.
Przeprowadził się do Anglii w lipcu 2007 roku, gdy był w szczytowym momencie swojej kariery. Niemiecki Transfermarkt wycenił go wówczas na 13 milionów euro, czyli ponad 55 milionów złotych.
Eduardo zakończył przygodę w Londynie w 2010 roku i przeniósł się do Szachatru Donieck, z którym zdobył pięć tytułów mistrza kraju. W kolejnych latach występował we Flamengo i Athletico Paranaense, aż w końcu dość niespodziewanie trafił do Legii Warszawa.
W stolicy wylądował w styczniu 2018 roku na zasadzie wolnego transferu. Brazylijczyk z chorwackim paszportem podpisał roczny kontrakt i otrzymał koszulkę z numerem 9.
Po dołączeniu do Legii nabawił się jednak kontuzji, po czym zadebiutował 9 lutego 2018 roku przeciwko Zagłębiu Lubin. Wszedł na boisko w 46. minucie rywalizacji i zaliczył asystę przy drugim golu Jarosława Niezgody. "Legioniści" wygrali tamten mecz wynikiem 3:2.
W następnym spotkaniu Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław Eduardo znalazł się w wyjściowym składzie. Brazylijczyk zanotował kolejną asystę i… na tym zakończył się jego udział przy akcjach bramkowych Legii.
Znany napastnik okazał się ogromnym niewypałem transferowym. Podczas przygody z "Wojskowymi" nie zdobył ani jednego gola, tym samym nie spełniając pokładanych w nim nadziei. Władze klubu postanowiły nie przedłużać z nim kontraktu.
Eduardo wystąpił łącznie w 14 spotkaniach Legii. Po odejściu podjął decyzję o przejściu na sportową emeryturę.
Piłkarz trafił do "Legionistów" mając na swoim koncie duży bagaż doświadczeń. Jego przyjście miało pomóc drużynie w walce o najwyższe cele. Co prawda, Legia z zakontraktowanym Eduardo sięgnęła po tytuł mistrza Polski, jednak udział Brazylijczyka w sukcesie klubu był zerowy. Podsumowując - transfer gwiazdy wyglądał dobrze jedynie na papierze.