Miał ponad milion fanów na Instagramie. W Ekstraklasie woleliby o nim zapomnieć
Jego przyjście do Ekstraklasy poniosło się szerokim echem. Piłkarz o tak dużych umiejętnościach technicznych miał z miejsca podbić rozgrywki. Kibice okrzyknęli go nawet irańskim Leo Messim. Jak pokazał czas, porównanie to było trafne tylko z uwagi na popularność.
Na początku lipca 2018 roku Śląsk Wrocław sięgnął po Farshada Ahmadzadeha. Przed laty uznawało się go za wielki talent i przyszłość irańskiego futbolu. Rzeczywistość okazała się bardzo brutalna.
Mimo tego, że sezon poprzedzający transfer do Polski był dla skrzydłowego naprawdę udany, bo zdobył on sześć bramek i zanotował trzy asysty w 23 meczach, po transferze do Ekstraklasy trudno było mówić o jego wielkich umiejętnościach. Irański zawodnik zawiódł po całej linii.
Przygoda Ahmadzadeha w barwach Śląska trwała zaledwie rok. W tym czasie rozegrał on 27 spotkań i zdobył tylko jedną bramkę, do której dołożył jedno ostatnie podanie. Efekt? Szybkie rozstanie.
Kilkanaście miesięcy po przeprowadzce do Polski pochodzący z Iranu piłkarz musiał szukać nowego klubu. Pomocną dłoń podało mu Persepolis, czyli klub, który opuścił na rzecz transferu do Śląska.
Kibice wrocławskiego zespołu najchętniej zapomnieliby o 31-latku, który mimo sporych oczekiwań okazał się totalnym niewypałem. Irański Messi, bo tak nazywano go w kraju, skąd pochodzi, Messim tak właściwie nie był. Owe porównanie miało rację bytu tylko z powodu liczby obserwujących w sieci.
Farshad Ahmadzadeh jest jednym z najpopularniejszych sportowców w Iranie. Jego profil w serwisie Instagram śledzi ponad 1,3 miliona użytkowników. Na tym osiągnięcia piłkarza jednak się kończą. Dziś były piłkarz Śląska Wrocław znów występuje w Persepolis, gdzie niedawno przeniósł się z Sepahan.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.