Media: Zaskakujące kulisy decyzji Marciniaka. To dostrzeżono na kamerach

Dwumecz Atletico z Realem był bardzo zacięty. 120 minut środowej rywalizacji nie przyniosło rozstrzygnięcia. O wszystkim zdecydował konkurs rzutów karnych.

Jako drugi w drużynie gospodarzy do piłki podszedł Julian Alvarez. Argentyńczyk trafił do siatki, ale mimo to jego bramka nie została uznana.

Po analizie VAR okazało się, że piłkarz dotknął futbolówkę więcej niż raz. To jest natomiast zakazane przez przepisy, więc trafienie Alvareza anulowano.

Teraz nowe fakty w tej sprawie przedstawiają WP Sportowe Fakty. Jak się okazuje, w piłce nie było chipa, jaki umieszczano choćby podczas EURO 2024. Do dyspozycji arbitrów były jedynie kamery, ale ujęcia nie pozostawiły wątpliwości, że Alvarez dotknął piłki nie dwa, a nawet trzy razy!

- Sędziowie VAR mieli do dyspozycji ponad dwadzieścia kamer do analizy. Skupili się przede wszystkim na ujęciach zza bramki: z górnej oraz dolnej kamery, a także tej zza pleców Alvareza. Dwie ostatnie dysponowały funkcją "super slow motion" pozwalającą na maksymalne zwolnienie akcji. I to te ujęcia zaważyły na decyzji, dlatego zapadła tak szybko, a nie jak zazwyczaj, po kilkuminutowej weryfikacji - czytamy.

- Jak słyszymy, okazuje się, że zawodnik Atletico dotknął piłkę aż trzy razy! Zanim oddał strzał, zrobił to lewą nogą, która poślizgnęła się na murawie, następnie uderzył prawą, a piłka jeszcze musnęła lewą nogę, a następnie wpadła do bramki. Dodatkowe kontakty piłkarza Atletico były minimalne i subtelne. Sędziowie VAR oglądali tę akcję kilka razy, z kilku kamer. Dopiero taka analiza określiła, czy piłka zmieniła kierunek - napisano.