Media: Podwójne kłamstwo Kuleszy? Stasiak był jego gościem, przeprosiny to przykrywka. W tle prośba Hajty

Nie milkną echa związane z aferą wywołaną przez obecność Mirosława Stasiaka na meczu reprezentacji Polski. Według portalu "Weszło.com" oświadczenie ze strony firmy Inszury jest jedynie przykrywką do decyzji podjętych przez Cezarego Kuleszę.
Wyjazd Mirosława Stasiaka na mecz kadry w Kiszyniowie stał się gorącym ziemniakiem w rękach PZPN-u. Nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za wielką wtopę, co doprowadziło do serii kuriozalnych oświadczeń.
Najpierw piłkarska centrala próbowała przerzucić winę na nieokreślonego sponsora reprezentacji. Później kolejni sponsorzy dystansowali się od sprawy, a STS wystosował krytyczny komunikat. Wreszcie głos zabrał sam Cezary Kulesza, który potwierdził relację firmy Inszury, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Przedsiębiorstwo ubezpieczeniowe poinformowało, że Stasiak w istocie znalazł się na liście zaproszonych przezeń gości. Mogło się wówczas wydawać, że przynajmniej częściowo zamyka to ten rozdział afer dookoła PZPN-u oraz kończy dywagacje na temat tego "kto kogo zaprosił", ale nowe rewelacje w sprawie przekazał portal "Weszło.com".
Według ich informacji pomysł z zaproszeniem przedsiębiorcy uwikłanego w aferę korupcyjną wcale nie wyszedł od Inszury. Stanowisko partnera kadry ma być jedynie przykrywką dla działań samego Kuleszy oraz ukłonem związanym z obsadą stanowisk w firmie, którą rządzi przyjaciel prezesa.
- Istnieje uzasadnione podejrzenie, że cała sprawa z inszury.pl i kwestia ich zaproszenia Stasiaka na mecz jest tylko próbą zrzucenia odpowiedzialność za obecność tego człowieka w oficjalnej delegacji z… prezesa PZPN. Pytanie tylko po co zewnętrzna firma miałaby ratować wizerunek szefa związku, kosztem własnego? Ponoć Kulesza i jedna z osób, stojących za spółką Polskie Media Ubezpieczeniowe (to wydawca serwisu inszury.pl) są przyjaciółmi od lat. Może więc to być przyjacielska przysługa - czytamy na wspomnianym serwisie.
To jednak nie koniec, bowiem "Weszło.com" przekonuje, że w całą aferę w istocie zaangażowany jest też Tomasz Hajto. Były reprezentant, który niedługo ma spróbować swoich sił w MMA, przyjaźni się ze Stasiakiem, regularnie grywa z nim w tenisa. To właśnie prośba ze strony "Gianniego" miała doprowadzić do obecności Stasiaka w samolocie do Kiszyniowa, ale na polecenie Kuleszy.
W całej sprawie warto też pamiętać o kulisach ujawnionych przez "Przegląd Sportowy Onet". Z relacji dziennikarzy rzeczonego portalu wynika, że kadrowicze musieli zmagać się nie tylko z własnymi myślami po kompromitującej porażce, ale też szokującym zachowaniem gości zaproszonych przez PZPN. Nie zabrakło między innymi namiętnych pocałunków, a szczegóły znajdziecie TUTAJ.