Media: Piłkarze mają dość chaosu w Chelsea. Są zszokowani zachowaniem Boehly'ego
Rośnie napięcie w Chelsea. "Daily Mail" twierdzi, że wielu zawodników jest niezadowolonych z kierunku, w którym zmierza klub pod wodzą Todda Boehly'ego.
Amerykanin przejął Chelsea wiosną ubiegłego roku. Pierwszy rok jego rządów na Stamford Bridge to jeden wielki chaos. "The Blues" wydali na piłkarzy ponad 600 mln funtów i zbudowali bardzo szeroką kadrę, z której okiełznaniem nie radzą sobie kolejni szkoleniowcy. Tylko w tym sezonie drużynę prowadziło czterech trenerów: Thomas Tuchel, Graham Potter, Bruno Saltor i Frank Lampard.
Wyniki są mizerne. Chelsea zakończy sezon nie tylko bez trofeum, ale nawet bez kwalifikacji do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. W Premier League zajmuje dopiero 11. miejsce.
Wiadomo, że przed kolejnymi rozgrywkami na Stamford Bridge pojawi się nowy szkoleniowiec. Jego podstawowym zadaniem będzie uporządkowanie sytuacji w zespole.
W szatni bowiem wrze. Bardzo szeroki skład nie sprzyja budowie zwartej grupy, a kolejne decyzje właścicieli sprawiają, że piłkarze zaczynają wątpić, czy ich szefowie wiedzą, co robią. Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów upust swoim emocjom dał Thiago Silva, który apelował o zaprzestanie transferowego szaleństwa. Mówił też, że za wyniki nie należy winić jedynie kolejnych szkoleniowców.
"Daily Mail" twierdzi, że w prywatnych rozmowach niezadowolenie z sytuacji okazuje większa liczba zawodników Chelsea. Martwią się i przyszłością klubu, i swoją. Obawiają się, że w kolejnych sezonie mogą mieć problemy z regularną grą - okazji do tego będzie mniej niż w obecnych rozgrywkach. Z wymienionych powodów zaczynają myśleć o zmianie pracodawcy.
Wielu jest też zszokowanych kulturą wprowadzaną do klubu przez Boehly'ego. Amerykanin tuż po niedawnym meczu wszedł do szatni i wygłosił przemowę do zawodników. Miał wówczas określić wyniki mianem "żenujących". Do piłkarzy poszedł także po porażce z Realem we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów.
Boehly regularnie zachowuje się w taki sposób. "Daily Mail" twierdzi, że do podobnej sytuacji doszło przed styczniowym spotkaniem z Crystal Palace w Premier League. Boehly witał wówczas w drużynie Mychajło Mudryka. W szatni pojawił się nie tylko on i Ukrainiec, ale także wiele innych osób. Pozostali piłkarze źle odebrali takie zakłócenie spokoju przed spotkaniem.