"Mecze kończyłyby się 5 na 5". Reprezentant Polski stanął w obronie Bellinghama

Jude Bellingham w sobotę wyleciał z boiska z czerwoną kartką w meczu Realu Madryt z Osasuną. W obronie piłkarza "Królewskich" stanął Paweł Bochniewicz.
Atmosfera podczas ostatniego spotkania w Pampelunie była bardzo gorąca. Meczu nie dokończył Jude Bellingham, który wyleciał z boiska jeszcze w pierwszej połowie.
Anglik w przypływie emocji rzucił w eter "f**k off". Nie do końca zrozumiał to arbiter, który odebrał to jako personalny atak na jego osobę.
Wyrzucenia Bellinghama z boiska nie mógł zrozumieć Carlo Ancelotti. Do szerokiek dyskusji w mediach społecznościowych włączył się Paweł Bochniewicz.
Reprezentant Polski nie kryje, że gdyby sędziowie mieli wyrzucać piłkarzy za każdym razem, gdy słyszą takie słowa, z boiska musiałaby wylatywać połowa zawodników.
- Ogólnie gdyby za każde ekspresyjne "f**k off" "no me jo**s" czy "ja pi***olę", wykrzyczane po rozmowie z sędzią, była czerwona kartka, to mecze kończyłyby się 5 na 5 - wypalił Bochniewicz.
Na razie nie wiadomo, jak długa będzie pauza Bellinghama. Niewykluczone, że pomocnik Realu nie zagra dłużej niż tylko przez jeden ligowy mecz.