Mateusz Borek uderzył w Paulo Sousę. "Jestem tym zbulwersowany"

Mateusz Borek w programie "Misja Futbol" skomentował powołania do reprezentacji Polski. Dziennikarz ma dużo do zarzucenia selekcjonerowi naszej kadry. - Jestem tym zbulwersowany - wypalił.
Tydzień temu Paulo Sousy odkrył karty. Ogłosił nazwiska 26 zawodników, którzy wezmą udział w zgrupowaniu w Opalenicy i prawdopodobnie pojadą na turniej. Na liście rezerwowych znaleźli się Kamil Grosicki, Sebastian Szymański, Rafał Augustyniak oraz Robert Gumny.
Mateusz Borek szanuje ten wybór selekcjonera. Ma jednak wiele zastrzeżeń do sposobu działania w sprawie piłkarzy "rezerwowych".
- Kamil Grosicki nie ma dziś argumentów sportowych, by się obronić. Nie chcę być adwokatem Kamila. Wszyscy wiedzą, że znam się z nim prywatnie i go lubię, ale mówię mu wprost pewne historie - oznajmił.
- "Grosik" przyjechał w marcu na zgrupowanie i został objęty opieką przez trenera od przygotowania fizycznego. Nagle kontakt się urwał. Było to na kilkanaście dni przed powołaniami. On był przekonany, że znajdzie się w szerokiej kadrze. Tych piłkarzy nikt nie informuje, nikt im nie przesyła planu treningowego. Zawodnicy nie wiedzą, co mają robić - dodał.
- Całe zaplecze związane z rezerwowymi to jest pole do dyskusji dla nas. Ostatni kontakt sztabu reprezentacji z Rafałem Augustyniakiem to lotnisko w Londynie po meczu na Wembley. On od tego czasu gra w zasadzie wszystko i... nie ma go w reprezentacji. Zastanawiam się, co złego wydarzyło się w jego życiu sportowym, że nastąpiła zmiana. Co wydarzyło się dobrego w życiu sportowym Linettego, że dostał szansę? - pytał ekspert.
- Jestem zbulwersowany tym, że rezerwowych zawodników nie ma na zgrupowaniu w Opalenicy. Dla mnie jest to zabieg marketingowy. Rozumiem, że trener widzi ich tylko na liście rezerwowych. Ale w jaki sposób Grosicki, Gumny, Augustyniak czy Szymański mieliby być gotowi do gry? Reprezentacja będzie miała za sobą 30-40 jednostek treningowych, a np. "Grosik" jest teraz na wakacjach w Dubaju - zakończył.
