Mateusz Borek rzucił nowe światło na sprawę Roberta Lewandowskiego. "Mam pewne info"
Mateusz Borek odniósł się do zamieszania wokół absencji Roberta Lewandowskiego w meczu z Węgrami. - Nigdy nie oskarżyłbym go o to, że nie chce zagrać w reprezentacji Polski - oznajmił komentator.
Nie milkną echa po meczu Polska - Węgry w el. MŚ. Wielkie emocje wzbudza absencja Roberta Lewandowskiego. Snajpera zabrakło w kadrze meczowej, a "Biało-Czerwoni" bez swojego lidera doznali bolesnej porażki.
O kulisach tej sprawy pisaliśmy TUTAJ. Jak się okazuje, "Lewy" w dniu meczu był na zdjęciach do dokumentu przygotowywanego przez Amazon Prime. Wcześniej zawodnik pojawił się na imprezie urodzinowej u miliardera Rafała Brzoski.
Mateusz Borek miał okazję porozmawiać z Robertem Lewandowskim po meczu Augsburg - Bayern. Dziennikarz nie ukrywa, że udało mu się pozyskać zakulisową wiedzę. Swoimi spostrzeżeniami podzielił się podczas programu "Moc Futbolu".
- Mam pewne info, że Paulo Sousa przyjechał do Roberta Lewandowskiego do hotelu w Lizbonie przed meczem Benfika - Bayern w Lidze Mistrzów. Wówczas zaproponował rozwiązanie... Robert dostał informację, że gra w pierwszym meczu z Andorą i nie wystąpi z Węgrami, jeśli zapewnimy sobie awans do play-offów. Być może dziś będzie dementi ze strony sztabu reprezentacji - rozpoczął komentator.
- To nie dlatego, że znam Roberta od czasów Znicza Pruszków i zawsze go uważałem za profesjonalistę. Nigdy nie oskarżyłbym go o to, że nie chce zagrać w reprezentacji Polski. On gra w kadrze od 2008 roku. Od tego czasu nie wystąpił tylko w 6 meczach. Gdyby dostał informację, że gra z Andorą 45 minut i wchodzi z ławki z Węgrami, to nie wyobrażam sobie, że on mówi "nie" - dodał.
- Praktycznie za każdym razem Robert, gdy przyjeżdżał, to robił różne rzeczy komercyjne. To nie jest tak, że po raz pierwszy poszedł na plan zdjęciowy. On to robił zawsze. Tutaj wszystko się na nim skumulowało. Dlatego dzisiaj nie odważę się powiedzieć, że Robert Lewandowski wybiera sobie mecze w reprezentacji - podkreślił.
Borek przekazał też dość szokujące ustalenia. Jak przekonuje, w polskiej reprezentacji nie zdawano sobie sprawy z tego, jak ważny jest mecz z Węgrami.
- Mam też wrażenie, że tam z matematyki jest ocena mierna. Ktoś tego dokładnie nie wyliczył. Wszyscy byli przekonani, że pokonanie Andory będzie oznaczało rozstawienie w play-offach - podsumował.