Mateusz Borek ocenił szanse finalistów EURO 2020. "Już sobie to wyobrażam. Skończy się skala"

To właśnie 47-latek skomentuje wraz z Kazimierzem Węgrzynem finał tegorocznych mistrzostw Europy. Jest bardzo ciekaw przebiegu meczu i wskazał kilka elementów, które mogą mieć spory wpływ na to spotkanie.

- Z jednej strony można mówić, że Włosi grają bez ciśnienia. Z drugiej jest jutro do ukończenia pewna droga, którą idą w bardzo efektownym stylu od początku tego turnieju, z wyjątkiem meczu z Austrią - powiedział Borek.

- Przede wszystkim w tym meczu zwracam uwagę na aspekt publiczności. Już sobie wyobrażam angielski hymn. Nawet jak ktoś wyjdzie zmotywowany na 99%, to po odśpiewaniu hymnu skończy się skala. To jest coś niezwykłego, usłyszeć to na Wembley. Jeszcze kilka tygodni temu nie spodziewaliśmy się, że ta frekwencja wyniesie niecałe 70 tysięcy kibiców - dodał.

- Wciąż rozważam kilka pozycji. Lecąc do Londynu z Kaziem Węgrzynem przychylamy się do tego, że trener Southgate niczego nie zmieni. Zostanie Saka, może zagra jeszcze Sancho jako ofensywny wariant - stwierdził.

- Jestem bardzo ciekaw środka boiska. Hiszpania jest drużyną, która ma największy komfort z piłką przy nodze. Dużo będzie zależało od włoskiego środka. Rice, Phillips i Mount to tercet słabszy jakościowo od tego, który wystawi Roberto Mancini - ocenił.

- Zastanawiam się nad grą Harry'ego Kane'a. Opinie były różne, mi w spotkaniu półfinałowym bardzo się podobał. Uważam, że wykonał gigantyczną pracę dla drużyny. To jest piłkarz, który czasem ucieka z pola karnego, wyciągnie obrońcę i znajdzie sobie miejsce do oddania strzału. Gra Daniego Olmo to dla niego drogowskaz. Jak stanie jako "dziewiątka", to nie będzie miał za wiele miejsca - zakończył.

Cały program "Mecz Dnia" na "Kanale Sportowym" możecie obejrzeć TUTAJ.