Mason o kontuzji i rehabilitacji. "To było uczucie, jakby w mózgu wybuchła mi bomba. Gdy później mogłem posmarować chleb, bardzo to świętowaliśmy"
Ryan Mason musiał zakończyć karierę piłkarską, o czym informowaliśmy tutaj. Jego decyzja była spowodowana stanem zdrowia po makabrycznej kontuzji, którą odniósł ponad rok temu.
W meczu między Chelsea a Hull City Mason i Gary Cahill zderzyli się głowami.
Zawodnik "Tygrysów" doznał wtedy bardzo ciężkiej kontuzji - jego czaszka miała kilka pęknięć, doszło do krwawienia i paraliżu prawej strony głowy oraz obrzęku mózgu. Tylko dzięki szybkiej interwencji lekarzy piłkarz przeżył. Wszczepiono mu 42 metalowe płytki w czaszkę.
- Do teraz pamiętam wszystko bardzo dokładnie. Było dośrodkowanie i wyskok do główki, a potem było uczucie, jakby w mózgu wybuchła mi bomba - powiedział.
Mason opowiedział także o początkowych problemach po operacji. Najgorszy okres to pięć pierwszych tygodni.
- Przeszkadzał mi każdy odgłos, nie mogłem zachować równowagi i ledwo jadłem. Moja narzeczona karmiła mnie ryżem i papkami. Spałem po 20 godzin na dobę - wspomniał.
- Gdy pierwszy raz sam byłem w stanie posmarować chleb, oboje świętowaliśmy jakby to była najpiękniejsza chwila w życiu - dodał.
Mason podkreślił także pomoc Petra Cecha, który zadzwonił do jego rodziny i udzielił mu mnóstwo rad. - To fantastyczny człowiek - podsumował Mason.