Mason Greenwood bije rekordy popularności. Hiszpański klub z historycznym wynikiem sprzedaży koszulek

Manchester United skreślił Masona Greenwooda, ale... niezupełnie. Chociaż dla Anglika zabrakło miejsca w kadrze Erika ten Haga, to nikt nie rozwiązał z nim umowy. Zamiast tego napastnik został wypożyczony.

W trakcie letniego okienka transferowego wylądował w Getafe, co wywołało wiele emocji. Szybko okazało się, że dla fanów hiszpańskiego klubu kontrowersje dotyczące 21-latka właściwie nie istnieją i jest on źródłem radości.

Według "Daily Mail" zespół z La Liga został ogarnięty "Masonmanią". Drużynie przybyło wielu obserwujących w mediach społecznościowych, a przede wszystkim udało się sprzedaż historyczną liczbę koszulek. Żaden trykot nie rozchodził się lepiej niż ten z nazwiskiem Greenwooda na plecach.

Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to wychowanek "Czerwonych Diabłów" zadebiutuje w Getafe już 17 września. Co ciekawe, jego drużyna zmierzy się wówczas z Osasuną, czyli z klubem, który odrzucił możliwość sprowadzenia napastnika.

- Rzeczy w Hiszpanii są czarne albo białe, szara strefa nie istnieje. Albo jest dobrze, albo jest źle. W wypadku Masona sprawa jest prosta, bo nie został skazany. Dla Getafe i kibiców nie ma więc problemu, to proste. Chociaż może to zabrzmieć źle, panuje już pewne zmęczenie tego rodzaju zarzutami - ocenił jeden z działaczy Getafe w rozmowie z "Daily Mail".

W La Liga Greenwood będzie występował z numerem "12".