Maroko pojechało na mecz, a tam... zamach stanu. Kuriozum w eliminacjach MŚ w Afryce

Eliminacje do mistrzostw świata odbywają się z przygodami także w Afryce. Przekonali się o tym też piłkarze z Maroka.
W niedzielę brazylijskie służby doprowadziły do przerwania meczu swojej reprezentacji z Argentyną. Według nich niektórzy z zawodników gości złamali zasady wjazdu na teren kraju.
"Ciekawie" było też w Afryce. Maroko kolejny mecz w ramach eliminacji miało rozegrać w Gwinei. Goście pojawili się w stolicy tego kraju, gdzie dowiedzieli się o... zamachu stanu.
- Jesteśmy w hotelu, w pobliżu słychać strzały - relacjonował francuskim mediom trener Vahid Halihodzić.
Sytuacja w Gwinei była napięta od dłuższego czasu. Chaos został wywołany przez wybór prezydenta Alpha Conde na trzecią kadencję. Oficerowie sił specjalnych, którzy stali za przewrotem, informowali, że polityk został aresztowany. Siły rządowe twierdzą jednak, że sytuacja jest opanowana.
Mecz Gwinei z Marokiem w tej sytuacji oczywiście nie doszedł do skutku. Gościom mimo blokady granic pozwolono opuścić kraj.
Na razie nie wiadomo, kiedy spotkanie będzie mogło zostać rozegrane. Maroko w eliminacjach pokonało Sudan, a Gwinea zremisowała z Gwineą Bissau. Następne mecze w październiku.