Mariusz Malec liczy na powrót do składu Pogoni Szczecin. "Jestem gotowy do rywalizacji"
Mariusz Malec w październiku doznał kontuzji, która wykluczyła go z rywalizacji na miesiąc. Teraz obrońca wrócił już jednak do zdrowia. W rozmowie z oficjalną stroną "Portowców" przyznał, że liczy na miejsce w pierwszym składzie.
Mariusz Malec wszedł na końcówkę niedawnego meczu Pogoni z Górnikiem Zabrze. 25-latek liczy na występ w środowym starciu z Wisłą Płock i wierzy w wygraną swojej drużyny.
- Czuję się bardzo dobrze. Obecnie już prawie od dwóch tygodni jestem w treningu z drużyną. Łapię odpowiedni rytm, wchodzę w pojedynki, a tego mi brakowało. Jestem gotowy do rywalizacji o miejsce w składzie - powiedział Malec.
- Rozumiem decyzję trenera. Trenowałem wtedy tylko kilka dni, a Maciej Żurawski pracował mocno przez czas, gdy ja miałem kontuzję. Nie mam pretensji do nikogo. Zagrałem kilka minut. Lepsze to niż nic, bo mogłem poczuć boisko. Na pewno chciałem więcej, bo to moje rodzinne strony i fajny przeciwnik. Wiedziałem jak sytuacja może wyglądać, byłem gotowy na to, że usiądę na ławce. Teraz patrzę w przyszłość i walczę o skład na treningach - zapewnił.
- Wiemy, jak wyglądał mecz pucharowy w Płocku. Nie był to super pojedynek. To trudny teren i musimy dołożyć więcej agresji, spokoju z piłką i jakości. Na pewno trzy punkty są w zasięg - stwierdził.
- W Zabrzu można było zobaczyć pewne pozytywy. Zdobyliśmy gola, prowadziliśmy i dopiero czerwona kartka połączona z karnym zmieniła wydarzenia. Staraliśmy się walczyć w osłabieniu do ostatnich minut. W teorii mogło nam brakować sił, ale atakowaliśmy w samej końcówce. To optymistyczne - dodał.
- Nas interesuje to, co będzie w środę. Wiem jak było w naszym przypadku. Po naszej przerwie wygraliśmy w Gdańsku. Dobrze przepracowaliśmy okres, gdy nie mogliśmy grać. Myślę, że oni też będą dochodzić do siebie z meczu na mecz. Wisła to nieprzyjemny rywal. Ich dużym atutem są stałe fragmenty. Wychodzi im to bardzo dobrze - zakończył.