Marek Papszun zmartwiony mimo wygranej Rakowa Częstochowa. "Prześladuje nas pech, są dwie poważne kontuzje"
Raków Częstochowa w czwartek sprawił bardzo miłą niespodziankę, wygrywając 1:0 z belgijskim Gentem w eliminacjach do Ligi Konferencji. Mimo to Marek Papszun na pomeczowej konferencji prasowej nie był w zbyt dobrym humorze.
Wszystko przez kontuzje, które nękają wicemistrzów Polski. W pierwszej połowie urazu doznał Zoran Arsenić. W końcówce gospodarze grali w dziesiątkę po tym, jak boisko na noszach opuścił Wiktor Długosz.
- Niczego innego niż trudnego meczu się nie spodziewałem. Prześladuje nas pech, odnieśliśmy dwie poważne kontuzje i to mnie martwi. Nie graliśmy imponująco, ale wygraliśmy, mamy zaliczkę przed rewanżem. Rywal też zresztą nie grał bardzo dobrze. Przed nami drugi mecz i w nim się wszystko rozstrzygnie - powiedział Papszun na konferencji prasowej, cytowany przez "TVP Sport".
- Długosz jest mocno poobijany, ma rozbity łuk brwiowy. Z kolei Arsenic ma złamaną rękę w nadgarstku, więc też nie jest dobrze - ujawnił szkoleniowiec.
Raków domowe mecze w europejskich pucharach musi rozgrywać na stadionie Podbeskidzia Bielsko-Biała. Obiekt w Częstochowie nie spełnia bowiem obecnie wymogów UEFA.
Papszun nie ukrywa, że to także spory minus. Jest jednak wdzięczny kibicom, że ci tłumnie stawili się na stadionie, aby wspierać jego podopiecznych.
- To fenomen, że klub potrafił zorganizować taki wyjazd kibiców, ponad 100 km od domu. To powinno dać do myślenia władzom, że w Częstochowie jest zapotrzebowanie na piłkę nożną - zakończył.