Marek Papszun złożył deklarację nt. przyszłości. Może podjąć się nowej pracy. "Tylko taką ofertę przyjmę"

Marek Papszun z końcem tego sezonu rozstanie się z Rakowem Częstochowa. Nie oznacza to jednak, że na pewno nie zobaczymy go na ławce innego zespołu. Mówił o tym na środowej konferencji prasowej, co cytują "WP Sportowe Fakty".
Szkoleniowiec "Medalików" nie zdecydował się na przedłużenie wygasającego w czerwcu kontraktu. W mediach spekulowano, że jednym z powodów tej decyzji są względy rodzinne. Prawda może być jednak zupełnie inna - więcej przeczytacie TUTAJ.
- Największe zamieszanie to mam teraz w domu. Rozpuściliście jako dziennikarze informację, że odchodzę przez rodzinę, żonę i wychodzi, że w domu siedzi jakaś despotka, która zarządza tymi tematami. Teraz mam atak z drugiej strony. Mówi, że już trzeba było zostać, że co ja teraz mam, dostaję sms-y, żebym to jeszcze przemyślał, żebym ja do tego Rakowa wrócił. Teraz trochę się z tego śmieje, ale poszło to trochę w złym kierunku - przyznał Papszun na konferencji prasowej, cytowany przez "WP Sportowe Fakty".
- Nie mówiłem, że kończę przygodę trenerską. Propozycje? Naprawdę nie zajmuję się teraz tym tematem. Oczywiście dochodzą do mnie te informacje. Dzwonią różni ludzie, wysyłają sms-y, dobijają się, natomiast praktycznie z nimi nie rozmawiam - powiedział.
- Jest tego dużo. Rozmawiam tylko z tymi, których znam. Nie jest na to czas. Chciałbym dokończyć swoją misję w Rakowie. Nie chciałbym niczego zaniedbać. Nie chciałbym, żeby zmieniło się to, co robiłem przez siedem lat - podkreślił.
Na razie Papszun nie chce przesądzać tego, czy podejmie gdzieś pracę w przyszłym sezonie. Absolutnie nie wyklucza jednak takiego scenariusza, choć ma jasny warunek przed podjęciem nowego wyzwania.
- Nie mam żadnego planu. Jeżeli będzie przerwa, to okej, ale jeżeli trafi się praca, to też w porządku. Jeżeli przyjmę jakąś ofertę, to będzie to kolejne wyzwanie. Tylko tak do tego podchodzę - dodał.
- Mogę dziś zadeklarować, że nie przyjmę oferty, która pod wieloma względami nie będzie mi odpowiadała. Nie chodzi o finanse. Mam jeszcze ambicje sportowe, żeby coś jeszcze w piłce osiągnąć - zakończył.