Marek Papszun wbił szpilkę prezydentowi Częstochowy. "Mógł zobaczyć, jak to wygląda na świecie"

Raków Częstochowa mimo ambitnej walki nie zdołał awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji. Po czwartkowej porażce z Gentem kluczowy moment spotkania wskazał Marek Papszun.
Wicemistrzom Polski nie udało się obronić jednobramkowej zaliczki wywalczonej przed tygodniem. Szkoleniowiec Rakowa pozytywnie ocenia jednak debiut drużyny w europejskich pucharach.
Na konferencji prasowej Marek Papszun wbił szpilkę prezydentowi Częstochowy. Jego zespół nie mógł bowiem rozgrywać spotkań domowych na własnym stadionie, który nie spełnia wymagań UEFA.
- Wygrał zespół lepszy i zrobił to zasłużenie. Jest nam smutno, że odpadamy na ostatniej prostej. Piłka jest nieprzewidywalna i liczyliśmy na niespodziankę i z takim nastawieniem przyjechaliśmy do Belgii. Mieliśmy swoje sytuacje, ale przeciwnik stworzył lepsze i umiał je wykorzystać - powiedział Papszun, cytowany przez "TVP Sport".
- Za nami fajna przygoda, duże doświadczenie dla drużyny, dla klubu, dla całej społeczności wokół Rakowa. Także dla władz miasta. Prezydent Częstochowy mógł zobaczyć, jak to wygląda na świecie. I teraz sam jestem ciekaw, w jakim kierunku to u nas pójdzie - dodał.
Szkoleniowiec wskazał kluczowy moment rewanżowego spotkania z Gentem. Według niego była to końcówka pierwszej połowy, gdy gospodarze wyszli na prowadzenie przed własną publicznością.
- Kluczowym momentem była pierwsza bramka, do szatni. Chciałem, żebyśmy przetrwali ten okres. Czekałem już na przerwę, by to wszystko ogarnąć i postawić na nogi. Za bardzo daliśmy się zepchnąć, a bramka była tego konsekwencją. Szkoda. Nie mogę mieć pretensji do sędziego, bo gwizdał bardzo dobrze, ale w tej sytuacji akurat, cholera, się pomylił. Należało gwizdnąć faul dla nas, a po tej sytuacji poszła akcja bramkowa - ocenił.