"Jest w trójce najlepszych polskich piłkarzy". Były kadrowicz żąda Milika w pierwszym składzie reprezentacji
Zdaniem Marka Koźmińskiego Arkadiusz Milik zasługuje na wyjściowy skład w kadrze. - Polskiej reprezentacji nie stać na niewpasowanie umiejętności Arka do tej drużyny - powiedział na kanale Meczyki (YouTube).
Do mundialu coraz mniej czasu. Inauguracja turnieju zaplanowana jest na 20 listopada, a dwa dni później swój pierwszy mecz rozegra reprezentacja Polski, która na Stadium 974 zmierzy się z Meksykiem.
Wielu ekspertów zastanawia się, kto powinien rozpocząć tę rywalizację obok Roberta Lewandowskiego - Arkadiusz Milik czy Karol Świderski. Swoje zdanie w tej sprawie wyraził Marek Koźmiński, 45-krotny reprezentant.
- Nie wyobrażam sobie, żeby taki zawodnik jak Arek Milik, będący w takiej dyspozycji, w jakiej jest dzisiaj, nie znalazł swojego miejsca w polskiej reprezentacji. W jednym meczu może być jokerem, bo taka jest taktyka, może być asem z rękawa, ale on jest w trójce najlepszych polskich piłkarzy - on, Lewandowski i Zieliński. To jest bezdyskusyjne. Bezdyskusyjne - powiedział.
- Polskiej reprezentacji nie stać na niewpasowanie umiejętności Arka Milika do tej drużyny. W Juventusie gra środkowego napastnika, gra też takiego "łamanego" napastnika - różne wersje. Dlaczego go nie wykorzystać? Przecież czasami można rzeczy zmienić, np. cofnąć Roberta, żeby go nie kopali - kontynuował były piłkarz.
Koźmiński zasugerował też, żeby Lewandowski odbył rozmowę z Milikiem nt. boiskowej współpracy.
- Clue tego wszystkiego to jest rozmowa z Robertem. Zauważyłem jedną wypowiedź bodajże po meczu z Walią, w którym Świderski się fajnie zaprezentował, i Robert powiedział, że ze "Świdrem" się układa. To co - w podtekście - z Milikiem się nie układa? - skomentował.
- Arek to zawodnik, który ma ogromne umiejętności. Miał wielkie problemy fizyczne, a teraz jest naprawdę w formie. Chłopak, który gra dobrze od jakiegoś czasu w bardzo dobrym klubie. Ciężko podważyć jego jakość sportową - podsumował Koźmiński.
Cytowany fragment od [55:52]: