Marciniak: Finał mundialu mi nie grozi. Gdybym dostał go już teraz, to czułbym się nasycony

Szymon Marciniak uważa, że nie ma szans, by poprowadzić finał mistrzostw świata w Rosji. Polski sędzia twierdzi, że jest jeszcze zbyt młody, by zostać wyznaczonym do takiego spotkania.
Marciniak będzie pierwszym polskim sędzią głównym na mistrzostwach świata od 1998 roku. Wtedy Ryszard Wójcik prowadził mecz Holandii z Koreą Południową.
Ambicje Marciniaka są znacznie większe niż jeden mecz w fazie grupowej. Polak od dłuższego czasu awansuje w światowej hierarchii, dostaje do prowadzenia coraz ważniejsze mecze i ma za sobą udane mistrzostwa Europy. Uważa jednak, że to jeszcze zbyt mało, by zostać wyznaczonym do najważniejszego meczu mundialu.
- Wiem, że finał mi jeszcze nie grozi. Jestem jednym z najmłodszych sędziów. Wprawdzie mecze, które sędziowałem w Lidze Mistrzów, predestynują mnie do największych wyzwań, ale żeby dostać finał, trzeba już wcześniej być na mistrzostwach świata, przeżyć ten turniej, pewnie popełnić jakiś błąd i wytrzymać psychicznie - mówi Marciniak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
- Kandydat do prowadzenia finału musi być też przygotowany życiowo, nie może mieć 30 lat. Ja, mając 37, wiem, że nie pokażę nikomu łatwej żółtej kartki, druga musi być oczywista, bo nie chciałbym niczego wypaczyć. W fazie grupowej są tylko trzy mecze, jeżeli w jednym można by się przyczepić do mojej decyzji, człowiek byłby sportowo wściekły. Uprawiam nieprzewidywalny zawód. Możesz fantastycznie prowadzić dwa mecze, a w ostatniej minucie trzeciego zdarza się nawet nie błąd, a kontrowersja. I pół świata uważa, że powinien być rzut karny, a drugie pół, że dobra decyzja. Komisja Sędziowska może uznać, że skoro jest tak głośno wokół sędziego, to lepiej go schować. Tak to działa - tłumaczy polski sędzia.
Marciniak spodziewa się, że najważniejsze mecze będzie prowadził dopiero na kolejnych turniejach.
- Jestem jednym z dziesięciu sędziów z Europy na mundialu. A kilku planuje zakończyć karierę. Wkrótce zostanę zatem jednym z weteranów. I gdybym w wieku 37 lat dostał finał mistrzostw świata, co więcej mógłbym osiągnąć? Byłbym nasycony, a FIFA straciłaby arbitra, którego może potrzebować w przyszłości - podkreśla Marciniak.