Marcel Zylla w Śląsku Wrocław. Przedstawiamy kulisy transferu.
Hit transferowy Śląska Wrocław! Marcel Zylla, były piłkarz Bayernu Monachium, zagra w PKO Ekstraklasie. 20-letni ofensywny pomocnik podpisze z klubem czteroletni kontrakt. Oto szczegóły tego transferu i dlaczego utalentowany piłkarz zdecydował się kontynuować karierę w Polsce.
Zylla na początku lipca pożegnał się z Bayernem, gdzie szkolił się od 2010 roku. Urodzony w Monachium zawodnik przeszedł przez wszystkie drużyny juniorskie klubu. Był uważany za jednego ze zdolniejszych wychowanków.
Bayern zaspał
W zeszłym roku awansował do drużyny rezerw, prowadzonej przez Sebastiana Hoenessa, nowego szkoleniowca Hoffenheim, w której występował regularnie do momentu urazu. W tym sezonie wystąpił w trzynastu meczach. Strzelił trzy gole. Potem przytrafił się wspomniany problem ze zdrowiem i Zylla nie wrócił już do składu, na co nie miała wpływu jedynie jego forma sportowa...
Według naszych informacji, Zylla mógł zostać w Bayernie. W zeszłym roku klub oferował mu nowy, pięcioletni kontrakt. Negocjacje były jednak dość trudne. Piłkarz między innymi zastanawiał się, jak długo zajmie mu przebicie się do pierwszej drużyny. Do tej pory jedynie ocierał się o skład. Był zapraszany na treningi przez Carlo Ancelottiego i Niko Kovaca. Od lutego na stałe dołączył do treningów z pierwszym zespołem.
W Bayernie nie zadebiutował w oficjalnym meczu. Zagrał w spotkaniach towarzyskich w ramach International Champions Cup przeciwko Juventusowi i PSG. W Audi Cup mierzył się z Tottenhamem.
Ostatecznie odmówił podpisania kontraktu, który Bawarczycy chcieli i tak przedłużyć na mocy zapisanej klauzuli. Ale popełnili błąd. Wysłali pismo do zawodnika za późno. Dopiero w marcu, co nie miało już mocy sprawczej.
Ostatecznie odmówił podpisania kontraktu, który Bawarczycy chcieli i tak przedłużyć na mocy zapisanej klauzuli. Ale popełnili błąd. Wysłali pismo do zawodnika za późno. Dopiero w marcu, co nie miało już mocy sprawczej.
Po rozmowach ze swoimi doradcami zdecydował, że poszuka regularnej gry na seniorskim poziomie gdzie indziej, aby zrobić kolejny krok w karierze. Zylla nie podpisał aneksu i został latem wolnym zawodnikiem.
Odrzucił oferty z Polski, ale...
20-latek od razu otrzymał kilka propozycji z Niemiec, ale nie brał ich pod uwagę. Nie wspominając o PKO Ekstraklasie, gdzie od wielu miesięcy zabiegał o niego Śląsk Wrocław, do którego za moment wrócimy.
Pytała również Legia Warszawa, ale potem zaczęły się rozmowy z zagranicznymi drużynami. Zgłaszały się między innymi kluby z Portugalii. Z tego kraju pojawiła się pisemna oferta z jednego topowego klubu - odrzucona przez piłkarza. Z kolei w Anglii mógł trafić do Brentford, jeśli klub awansowałby do Premier League. Ale „Pszczoły” przegrały w barażach z Fulham.
W ostatnich tygodniach Zylla był bardzo bliski przenosin do Francji. Zawodnik z niemieckim i polskim paszportem poleciał do Saint-Etienne, ale ostatecznie nie doszedł do porozumienia z władzami klubu Ligue 1. Długo się zastanawiał nad tym kierunkiem - także ze względów sentymentalnych. Jego babcia i dziadek urodzili się we Francji.
W ostatnich dniach menedżerowie Zylli wrócili do rozmów ze Śląskiem Wrocław, który był bardzo zdeterminowany, aby pozyskać piłkarza. W poniedziałek zawodnik przyleciał do Wrocławia, a dziś przechodził testy medyczne. Podpisze czteroletnią umowę.
Polak ma spore szanse, aby zrobić duży krok do przodu w swojej karierze. W Śląsku przedstawili mi dużą perspektywę rozwoju. Przede wszystkim powinien wreszcie zacząć grać regularnie na seniorskim poziomie. Wrocław to dobra trampolina, żeby 2-3 lata wyjechać, będąc już zawodnikiem na innym poziomie, do zachodniego klubu. Jak zrobił to tego lata Przemysław Płacheta (Norwich City).
Przypomnijmy, że Zylla to młodzieżowy reprezentant Polski. W biało-czerwonej koszulce wystąpił na zeszłorocznych mistrzostwach świata do lat 20. W reprezentacji Jacka Magiery zagrał we wszystkich czterech spotkaniach. Przeciwko Haiti (5:0) w fazie grupowej strzelił gola.
Być może za jakiś czas zadebiutuje w pierwszej reprezentacji? Jest młody. Ma talent. Jeszcze może być z niego duży pożytek w biało-czerwonej koszulce. Jerzy Brzęczek i jego sztab powinni bacznie przyglądać się jego rozwojowi w nadchodzącym sezonie.