Manchester United. "Wiejski głupek mógł kogoś zabić". Były piłkarz Liverpoolu grzmi po burdach na Old Trafford

Nie milną echa po zamieszkach przed meczem Manchesteru United z Liverpoolem. Ostro protestujących kibiców skrytykował Graeme Souness.
Kibice Manchester United przed meczem z Liverpoolem zorganizowali manifestację, podczas której domagali się odejścia rządzącej klubem rodziny Glazerów. Część z nich przedarła się na stadion i wbiegła na boisko. Ranni zostali też próbujący interweniować policjanci - piszemy o tym TUTAJ.
Zapanował olbrzymi chaos. Doszło do wielu niebezpiecznych zdarzeń. Chuligani ciskali różnymi przedmiotami w pracujących na obiekcie ekspertów telewizyjnych.
- Ktoś rzucił w nas butelką od piwa. Gdyby trafiła kogoś w złe miejsce, to mogłoby dojść do tragedii. Rzucono też racą. Gdybyśmy nią dostali, wylądowalibyśmy w szpitalu z ranami twarzy - stwierdził Souness.
- W Cardiff przez racę zginęło małe dziecko. Nie krytykuję wszystkich kibiców Manchesteru United, ale nie można bagatelizować takich rzeczy. Jakiś wiejski głupek mógł kogoś zabić - dodał Szkot.
"Sky Sports" poinformowało, że kibice, w którzy wdarli się na boisko, ukradli część przedmiotów znajdujących się w jego okolicach. Zniknęły piłki, narożne chorągiewki, a nawet telewizyjne kamery.
Mecz Manchesteru z Liverpoolem w tej sytuacji nie doszedł do skutku. Na razie nie wiadomo, kiedy zostanie rozegrany.