Manchester United. "Piłem przed snem, żeby uśmierzyć ból". Poruszające wyznanie Jessego Lingarda
Jesse Lingard otworzył się na temat swoich problemów ze zdrowiem psychicznym. - Piłem przed snem, żeby uśmierzyć ból - powiedział Anglik.
Lingard walczył z demonami w sezonie 2019/20. Piłkarz przyznał, że był zmaltretowany hejtem ze strony kibiców. Dodatkowym zmartwieniem była trudna sytuacja rodzinna. Nie widział innego rozwiązania, jak sięgnięcie po kieliszek.
- Piłem przed snem. Gdy patrzę na to wstecz, to zastanawiam się, po co to robiłem. Ale wtedy potrzebowałem czegoś, co uśmierzy mój ból. Próbowałem zapomnieć o tym, co się dzieje. Ale to sprawiało, że było dziesięć razy gorzej - przyznał Lingard.
- Dostawałem wiele obraźliwych wiadomości od kibiców. I bez nich byłem wystarczająco przygnębiony. Czułem się, jakby cały świat był na moich barkach. Moja mama miała tak ciężką depresję, że nie mogła sobie z nią poradzić. Musiała wyjechać i szukać pomocy. Zostałem wtedy z młodszym rodzeństwem - dodał Anglik.
- Byłem nie obecny. Wychodziłem na boisku, ale nie chciałem grać. Nie zamierzałem rzucać futbolu, tylko potrzebowałem przerwy. Do meczów podchodziłem z pustką w głowie. Nie chciałem grać, więc robiłem to źle - powiedział piłkarz.
Lingard przyznał, że kulminacyjny moment nastąpił na początku marca 2020 roku. W końcu postanowił otworzyć się przed Ole Gunnarem Solskjaerem.
- Na treningach maskowałem depresyjny nastrój i niepokój. Wciąż próbowałem być normalnym Jessem, ale doszedłem do momentu, w którym trzeba było się do kogoś odezwać - wyjaśnił Lingard.