Manchester United. Harry Maguire obwinia grecką policję. "Byłem spanikowany, obawiałem się o moje życie"

Harry Maguire kilka dni temu trafił do greckiego aresztu. Piłkarz przedstawił swoją wersję wydarzeń. Jak twierdzi, w pewnym momencie bał się nawet o swoje życie.
Maguire został aresztowany, bo - jak twierdzi grecka policja - zaatakował funkcjonariuszy i złożył im propozycję łapówki. Sam piłkarz uważa, że nie zrobił niczego złego. Sąd nie dał mu wiary - skazał go na 21 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
- Nie sądzę, żebym musiał kogoś przepraszać. Przepraszać należy, gdy zrobi się coś złego; coś, czego się żałuje. Oczywiście, sytuacja była trudna. Gram dla jednego z największych klubów na świecie i żałuję, że kibice i klub musieli przez to przechodzić, ale nie zrobiłem niczego złego - zarzeka się Maguire.
Cała awantura miała rozpocząć się od ataku dwóch mężczyzn na siostrę kapitana Manchesteru United. Kobiecie miał zostać podany nieznany środek, który doprowadził do natychmiastowego omdlenia.
- Moja narzeczona Fern zobaczyła, jak jej oczy się przewracały. Uciekła, mdlała, traciła przytomność. Wszyscy krzyczeli, starając się wskazać dwóch ludzi, którzy ich zdaniem to zrobili - relacjonuje Maguire.
Anglik twierdzi, że chciał pojechać z siostrą do szpitala. Bus, którym zamierzał to zrobić, został jednak zatrzymany przez ośmiu nieumundurowanych policjantów.
- Myśleliśmy, że nas porwano. Zaczęli nas bić, krzyczeli, że moja kariera jest skończona, że już nie zagram. Wtedy pomyślałem, że nie ma już szans. Starałem się uciec. Byłem spanikowany, obawiałem się o moje życie - przyznał Maguire.
Piłkarz stanowczo zaprzeczył, że próbował przekupić policjantów. - Nie. To oświadczenie jest po prostu śmieszne - uważa Maguire.
Kapitan Manchesteru United zamierza odwoływać się od wyroku. - Głęboko wierzę, że dzięki ponownemu rozpatrzeniu sprawy będziemy mieli więcej czasu na przygotowanie, zebranie dowodów i znalezienie świadków, a prawda wyjdzie na jaw - podsumował piłkarz.