Mamrot: Nie przypominam sobie w mojej pracy takiej sytuacji, żeby przegrać dwa mecze u siebie w takich rozmiarach

- Trzeba sobie to powiedzieć. Takie mecze, jak ten ostatni z Zagłębiem, nie powinny się zdarzać. Jedno takie spotkanie można jeszcze w jakiś sposób wytłumaczyć, ale za drugim razem już nie. Ból jest ogromny, bo nie przypominam sobie w mojej pracy takiej sytuacji, żeby przegrać dwa mecze u siebie w takich rozmiarach. Zdarzały się wysokie porażki, ale tylko jedna na rundę, a nie dwie – mówił przed meczem z Piastem Gliwice trener Ireneusz Mamrot.
- Na pewno nie jest to przyjemne, bo później trzeba się spotkać z kibicami, porozmawiać z nimi i spojrzeć im w oczy. Oni przychodzą na stadion, kibicują i choć kibic jest w stanie zrozumieć porażkę, to musi widzieć pełne zaangażowanie oraz że graliśmy dobrze, stwarzaliśmy sobie sytuacje, tylko na przykład byliśmy nieskuteczni. Tutaj ta porażka była w pełni zasłużona, co boli podwójnie. Tak jak mówiłem wcześniej, trzeba poszukać jakichś nowych rozwiązań, żeby zespół otrzymał nowy bodziec – dodawał szkoleniowiec Jagiellonii.
Jaga w tym sezonie przegrała trzy mecze z drużynami z Dolnego Śląska – Miedzią Legnica, Śląskiem Wrocław i Zagłębiem Lubin. - Nigdy nie mówię o tym drużynie, ale gdy dla kibiców wyjątkowe są mecze z Legią, tak dla mnie takie są spotkania z drużynami z Dolnego Śląska. Nie jest to chęć udowodnienia komuś czegokolwiek, ale to właśnie stamtąd pochodzę, tam mam wielu znajomych i gdy pojadę tam, będę z kimś się widział, to nie jest przyjemne rozmawiać z kimś, kto wygrał z tobą 4:0. Kiedyś były takie gry na treningach o symboliczne pięć złotych i w tej gierce było nieraz większe zaangażowanie i kości bardziej trzaskały, niż w meczu ligowym. Nie chcesz przegrać ze swoim kolegą i ta sportowa złość mi się trafia notorycznie, odkąd jestem tutaj w Jagiellonii. Moja osoba nie jest tu oczywiście najważniejsza, ale jak mam być szczery, te porażki bolą naprawdę mocno – nie ukrywał trener Mamrot.
- Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że teraz poprzeczka będzie zawieszona najwyżej. Piast u siebie praktycznie nie traci punktów. Jedyną porażkę zanotował z Legią, gdy nie grał wcale źle, a przez ponad 45 minut musiał sobie radzić w osłabieniu. Byłem też na meczu pucharowym z Legią, który przegrali po rzutach karnych. Widać, że ta drużyna potrafi grać na swoim stadionie, ale z drugiej strony my też na wyjazdach ponieśliśmy dotąd tylko jedną porażkę i to po bardzo dobrym meczu w Gdańsku. Chciałbym przede wszystkim uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce po porażce 0:4 ze Śląskiem, gdy pojechaliśmy do Kielc i choć przywieźliśmy stamtąd punkt, to był to słaby mecz w naszym wykonaniu. Chciałbym, abyśmy teraz zagrali dużo lepiej. Mówiłem zawodnikom, że prezent urodzinowy z ich strony nie był najlepszy i teraz trzeba sprawić sobie oraz kibicom, żeby święta można było spędzić w zdecydowanie lepszych nastrojach – zaznacza opiekun Żółto-Czerwonych.
W lutym Jagiellonia wygrała w Gliwicach z Piastem 2:0 po golach Przemysława Frankowskiego i Martina Pospisila.
- Oby ten wynik się powtórzył, tym bardziej że ostatnio straciliśmy punkty na własnym stadionie. Wiemy jednak, że Piast u siebie punktuje bardzo dobrze i to jest mocna strona tej drużyny. Zobaczymy, w jakim składzie zagra nasz przeciwnik, ale my też mamy swoje problemy, zwłaszcza w linii defensywnej. Mam nadzieję, że na najbliższy mecz będziemy mieli nieco większy wybór, jeśli chodzi o personalia, aczkolwiek pamiętamy, że za czwartą żółtą kartkę pauzuje Lukas Klemenz. Z drugiej strony od dwóch tygodni w pełni dyspozycji jest Bartek Kwiecień, który zagrał w końcówce spotkania z Wisłą i rozegrał 45 minut przeciwko Zagłębiu. Od strony fizycznej wszystko u niego jest w porządku, dlatego również może być brany pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu – opowiadał Ireneusz Mamrot.
- Na tym etapie sezonu każdy zespół ma jakieś problemy. We wczesnej fazie sezonu nie było takich wyników, żeby drużyny wygrywały różnicą kilku bramek. Wszędzie są kontuzje i kartki. To jest bardzo trudny czas, zwłaszcza dla trenerów. Często jest tak, że pod koniec roku niektórzy zawodnicy są już myślami w innych klubach, bo ktoś np. mniej gra i nie potrafi tworzyć rywalizacji w zespole. Wiemy ponadto, że zainteresowanie naszymi piłkarzami też jest, a wtedy również trudniej o pełną koncentrację. Rozmawialiśmy o tym z zespołem. Mam nadzieję, że to już za nami i każdy w stu procentach będzie potrafił się skupić na najbliższym meczu. Zachowanie tej koncentracji będzie najważniejsze. Pod względem fizycznym też mamy w nogach wiele spotkań w tej rundzie. Sam się zastanawiałem, dlaczego ten ostatni mecz z Zagłębiem tak wyglądał, ale byliśmy po serii meczów rozgrywanych co trzy dni, długich podróżach i krótszym mikrocyklu. To jednak oczywiście nie tłumaczy aż tak wysokiej porażki – zakończył trener Jagiellonii Białystok.