"Mam dość toksyn, agresji słownej, obmawiania, intryg". Dlatego Stanowski odszedł z Kanału Sportowego

Krzysztof Stanowski opublikował nagranie, w którym rozlicza się z byłymi partnerami z "Kanału Sportowego". Dziennikarz ujawnił wiadomość, jaką wysłał do nich przed rezygnacją ze współpracy.
Decyzja Stanowskiego o odejściu z "Kanału Sportowego" była szeroko komentowana. Doszło też do ostrej wymiany zdań między wspólnikami.
Nieporozumienia wywołały lawinę domysłów. Stanowski odniósł się do nich w swoim najnowszym nagraniu, w którym przyznał, że o odejściu z "Kanału Sportowego" myślał od wielu miesięcy. Opublikował też wiadomość, którą przekazał Mateuszowi Borkowi, Michałowi Polowi i Tomaszowi Smokowskiemu.
- Czasami mówiłem wam wprost, czasami sugerowałem, że nie podoba mi się model rozliczeń, który jest całkowicie, ale to całkowicie oderwany od pracy i jej efektów. Ja osobiście lubię tworzyć, lubię robić, mam pomysły, a znalazłem się w momencie, w którym sam siebie hamowałem, bo nie czułem się traktowany fair. Przy czym nie twierdzę kategorycznie, że to nie było fair - każdy z Was mógł to odbierać inaczej, ja mówię wyłącznie o własnych odczuciach. Nie lubię pracować w taki sposób, by nie pracować i robić tak, żeby nie robić. To jest wbrew mnie - pisał Stanowski.
- Pewnie nie dopadłyby mnie te wszystkie wątpliwości, gdybyśmy działali w super atmosferze - to też byłoby napędzające, zapewne bardziej niż kasa. Ale prawda jest taka, że nie działamy w super atmosferze. Tak naprawdę nie jesteśmy nawet kolegami, albo nimi co najwyżej bywamy. Tomek zresztą za każdym razem gdy się tylko napił, od razu wyznawał, że mnie nienawidzi (to cytat). Rozumiem, w sensie - w porządku, nie spędza mi to snu z powiek, natomiast zadawałem sobie pytanie czasami: po co pracować z kimś, kto mnie nienawidzi? Mateusz miał, ma i będzie miał problem ze mną, z Weszło (nigdy nie byłoby Kanału Sportowego bez Weszło), z moimi pracownikami, problem, którego nie umiem zdiagnozować i rozwiązać. Ale on nie zniknie, wszyscy to wiemy - dodał.
- Mam dość toksyn, agresji słownej, obmawiania, intryg. Nie chce mi się. Po prostu mi się nie chce. Życie jest za krótkie, by tkwić w czymś wyłącznie dla przelewów co miesiąc. Chcę mieć plan na fajne życie, a nie tylko biznes plan. Nie chciałem robić scen, robić awantur, jeszcze bardziej zagęszczać tej gęstej i tak atmosfery. Nie chciałem stawiać żądań, kłócić się. Uznałem, że tak naprawdę wyjście jest jedno: muszę się usunąć - przyznał Stanowski.
W dalszej części nagrania dziennikarz rozprawiał się z kolejnymi zarzutami stawianymi przez Mateusz Borka. Zarzucił mu kłamstwo - komentator wcześniej mówił, że nie wiedział, że Stanowski zamierza sprzedać swoje udziały Maciejowi Wandzlowi.
W rzeczywistości miało być inaczej. Stanowski twierdzi, że wspólnicy spotkali się na kolacji z Wandzlem, a nawet przegłosowali, że może stać się udziałowcem spółki.
Sam Stanowski zdradził, że zaproponował cztery rozwiązania. Jedno z nich zakładało, że sam odkupi udziały Borka, ale ten odrzucił kilkumilionową ofertę.