Makabryczna śmierć byłego reprezentanta kraju. Piłkarz zagryziony przez własne psy, żona odnalazła ciało
Były reprezentant Zambii, Philemon Mulala, zginął w szokujących okolicznościach. Były piłkarz zmarł po tym, jak został zaatakowany przez własne psy. Tragiczne wydarzenie, które miało miejsce nieco ponad rok temu, wstrząsnęło wówczas całym krajem.
Philemon Mulala stawiał swoje pierwsze kroki w profesjonalnym futbolu w barwach ekipy Mufulira Wanderers. Następnie był zawodnikiem takich klubów jak Cape Town Spurs i Graneker Rangers. W ich barwach nie udało mu się jednak nawiązać do formy osiągniętej w macierzystym zespole.
To właśnie w okresie gry w Mufulirze piłkarz otrzymywał regularne powołania do reprezentacji Zambii. W 1984 roku wystąpił z kadrą w Pucharze Środkowo-Wschodniej Afryki. Był jednym z jej liderów, a szerokie uznanie zdobył, gdy w półfinałowym starciu z Kenią strzelił dwa gole gwarantujące drużynie miejsce w finale.
Zambijczycy wygrali wówczas cały turniej, pokonując po konkursie rzutów karnych Malawijczyków. Nie był to jednak punkt zwrotny w klubowej karierze Mulali, który w 1990 roku, po kilku latach gry w lokalnych rozgrywkach, postanowił odwiesić buty na kołek.
Po zakończeniu kariery lewy obrońca zdecydował się na założenie własnej działalności gospodarczej i przeprowadził się do Lichtenburga w Republice Południowej Afryki. Kilkanaście lat później to właśnie tam doszło do tragicznego zdarzenia, w wyniku którego stracił życie.
7 stycznia 2023 roku 60-letni Mulala został znaleziony martwy we własnym ogrodzie. Choć jego żona wezwała policję i pogotowie ratunkowe zaraz po tym, jak zobaczyła leżącego nieruchomo męża, przybyłym na miejsce ratownikom pozostało jedynie stwierdzić zgon byłego gracza.
Tego dnia Philemon Mulala i Lillian Chileshe zostali odwiedzeni przez przyjaciela rodziny. Mężczyzna miał dokończyć zaczęte wcześniej prace porządkowe w ogrodzie, zaś kobieta zadbała o przyjęcie gościa, przyrządzając wypieki po drugiej stronie rezydencji.
Nagle Chileshe usłyszała szczekanie psów. Najpierw nie zadała sobie trudu, by sprawdzić, co się dzieje. Rodzinna posiadłość znajdowała się bowiem przy ruchliwej ulicy, a ich trzy psy zazwyczaj reagowały w podobny sposób na przechodniów. Po upłynięciu kilkudziesięciu minut kobieta zaczęła się jednak niepokoić nieobecnością męża.
Wtedy żona byłego piłkarza postanowiła obejść dom, po chwili odnajdując ciało Mulali z twarzą skrytą w dłoniach. Dwa pitbulle i jeden pies nieznanej rasy pogryzły mężczyznę w głowę oraz szyję. Zwierzęta sprawiły, że ich pan w zaledwie kilka minut wykrwawił się i zginął na miejscu.
- Philemona spotkał tragiczny koniec. Wielu z tych, którzy niegdyś podziwiali jego grę, pogrążyło się w żałobie. Pamiętamy go z czasów gry w reprezentacji, z którą zdobył pierwszy ważny tytuł po odzyskaniu niepodległości - mówił rzecznik Zambijskiej Federacji Piłkarskiej, Sydney Mungala.
- Pozostajemy ze wspaniałymi wspomnieniami, które zmarły Mulala zagwarantował nam w trakcie swojej kariery. Dzisiejsi piłkarze mogliby się wiele nauczyć od zawodników z jego pokolenia - dodawał sekretarz generalny związku, Adrian Kashala, w rozmowie z ESPN.
Pogrzeb byłego zawodnika miał uroczysty charakter. W jego ostatnim pożegnaniu uczestniczyła nie tylko rodzina oraz znajomi zmarłego, lecz także rządowa delegacja, a także oddani kibice, którzy pamiętali znakomite występy Mulali sprzed kilkunastu lat.
Po śmierci Zambijczyka przedstawiciele Południowoafrykańskiego Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt przyjechali na miejsce zdarzenia i zabrali stamtąd zwierzęta. Psy o imionach Prosper, Blessing i Bulldozer mieszkały z rodziną od urodzenia.
Policja wszczęła dochodzenie w sprawie okoliczności towarzyszącym makabrycznemu incydentowi. W toku śledztwa nie wykryto działania osób trzecich. Sprawa miała zatem szybki finał. Rozstrzygnięto ją, usypiając wszystkie trzy psy ze względu na ich agresywne zachowanie.
Zambijczycy uczcili pamięć Philemona Mulali w najlepszy z możliwych sposobów. Kilka miesięcy po jego śmierci kadra odniosła zwycięstwo w Pucharze Południowej Afryki. Pokonując w finale Lesotho stała się najczęściej zdobywającą tytuł reprezentacją w historii. Piłkarze zadedykowali ten triumf właśnie legendzie zambijskiego futbolu.