Magiera: To, czego dokonaliśmy, to nie mistrzostwo Polski. To mistrzostwo świata

Jacek Magiera poprowadził Legię do mistrzostwa Polski w swoim pierwszym sezonie pracy w Ekstraklasie. - Niemożliwe nie istnieje - mówi 40-letni szkoleniowiec.
Magiera rozpoczął sezon w Zagłębiu Sosnowiec. Do Legii został ściągnięty w miejsce Besnika Hasiego, który zostawił drużynę z dużymi stratami do Lechii i Jagiellonii. Niedoświadczony trener szybko pozbierał rozbity zespół i ruszył w pogoń za rywalami. Zakończył ją jako mistrz Polski.
- Kiedy przychodziłem do Legii, niewiele osób wierzyło, że odrobimy straty - przyznaje Magiera w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Jego ligowy bilans w Legii jest znakomity - wygrał 19 z 27 meczów. Przegrał tylko dwa razy - z Pogonią i Ruchem.
- To był szalony sezon, który pokazał, że niemożliwe nie istnieje. To, czego ten zespół dokonał od 24 września do 4 czerwca, jest dla mnie nie tyle mistrzostwem Polski, co mistrzostwem świata - podkreśla Magiera.
Końcówka sezonu była bardzo dramatyczna. Gdy sędzia zakończył remisowy mecz Legii z Lechią, wciąż trwało spotkanie Jagiellonii z Lechem. Gdyby drużyna z Białegostoku w doliczonym czasie gry strzeliła zwycięskiego gola, to ona byłaby mistrzem Polski.
- Nawet po meczu z Lechią, kiedy trwało spotkanie w Białymstoku, byłem pewny, że remis wystarczy do tytułu - zapewnia trener Legii.