Magiera komentuje klęskę Śląska Wrocław w pucharach. "To, co przeżyliśmy, będzie czymś budującym ten zespół"

Jacek Magiera zabrał głos po wysokiej porażce Śląska Wrocław w III rundzie eliminacji do Ligi Konferencji Europy. Szkoleniowiec daleki był od mocnej krytyki podopiecznych, mimo że ich występ w spotkaniu z Hapoelem Beer Szewa (0:4) trudno w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać.
Magiera przyznał, że niełatwy start rewanżu w postaci dwóch szybkich goli dla przeciwnika wcale nie oznaczał, że Śląsk już odpadł. Jego zdaniem piłkarze z Wrocławia mieli swoje szanse na złapanie "kontaktu".
- Po siedmiu minutach, gdy przegrywaliśmy 0:2, cały czas byliśmy w grze i wiedzieliśmy, że prędzej czy później wrócimy do meczu i będziemy budować swoje akcje. Były sytuacje, dążyliśmy do strzelenia kontaktowego gola. Na poziomie europejskim trzeba wykorzystywać swoje okazje i być konkretnym w ofensywie i obronie. Nie ma tu miejsca na wątpliwości - podkreślił szkoleniowiec.
Trener przyznał, że gra w europejskich pucharach na pewno w ostatecznym rozrachunku okaże się przydatna dla jego zespołu.
- Pracujemy w Śląsku od czterech miesięcy. Przez ten czas wielu zawodników podniosło swoje umiejętności. Chcemy grać w ataku pozycyjnym, być zespołem dominującym i mieć równowagę między obroną i atakiem. Potrzeba na to czasu. To, co przeżyliśmy w Europie, jest wartością dodaną, bo pokazało nam rzeczy, o których nie wiedzieliśmy, grając tylko w Ekstraklasie. Ktoś może być zły i niezadowolony z porażki 0:4. Ja patrzę na piłkę w ten sposób, że to co przeżyliśmy, będzie czymś dodatkowym dla drużyny i dla mnie, jako trenera budującego ten zespół - zapewnił.
Jacek Magiera wypowiedział się także na temat kontuzjowanego w pierwszej połowie Patryka Janasika. Uraz młodego zawodnika Śląska wyglądał dość groźnie.
- Rozmawiałem z doktorem Wojciechem Sznajderem odnośnie stanu zdrowia Patryka Janasika. Jutro rano będziemy mieli informacje na temat stanu jego zdrowia. Uda się na rezonans, jest to potrzebne, by zdiagnozować, co się wydarzyło. Dziś był on zawodnikiem, który grał odważnie na prawej stronie boiska i przez te nieco ponad dwadzieścia minut stwarzał zagrożenie pod bramką Hapoelu. Był w dobrej dyspozycji. Miejmy nadzieję, że to nic groźnego, choć po pierwszej diagnozie doktor nie był optymistą, ale po badaniach będziemy mieli więcej informacji - podsumował.