Łukasz Zwoliński rozczarowany remisem Lechii Gdańsk z Wisłą Kraków. "Ten wynik traktujemy jak porażkę"

W sobotnim meczu 24. kolejki PKO Ekstraklasy Lechia Gdańsk zremisowała przed własną publicznością 1:1 z Wisłą Kraków. Rozczarowany tym wynikiem jest napastnik zespołu z Trójmiasta, Łukasz Zwoliński.
Piłkarze Lechii nie ukrywają, że ich celem jest awans do europejskich pucharów. Aby być go pewnym, trzeba zająć miejsce na podium PKO Ekstraklasy. Remis z Wisłą oddalił drużynę od czołowej trójki.
- Wynik traktujemy jak porażkę. Nie możemy na naszym stadionie, wygrywając 1:0, w samej końcówce stracić bramki z zespołem, który jest w kryzysie. Powinniśmy iść za ciosem, strzelić drugiego, trzeciego gola i zamknąć ten mecz. Nie udało się - powiedział Zwoliński w rozmowie z oficjalną stroną Lechii.
- W szatni jest mega wkurzenie, rozgoryczenie. Może wydawać się to banalne, ale wszyscy siedzieli, jakbyśmy przegrali 0:3. Powiedzieliśmy sobie kilka męskich słów, bo wiemy, jaka jest sytuacja. Czwarte miejsce praktycznie gwarantuje grę w europejskich pucharach, a taki jest nasz cel. Takimi meczami jak dziś nie pomagamy sobie. Mimo tego, że jest sporo kolejek do końca, to takie mecze musimy wygrywać - podkreślił.
- Na pewno nie przestraszyliśmy się gry Wisły. W pierwszej połowie pokazaliśmy, że mamy liderów, kluczowych zawodników. Najbardziej szkoda tej drugiej połowy, bo powiedzieliśmy sobie w przerwie, że szybko musimy strzelić drugą bramkę, bo Wisła ma nóż na gardle i stale będzie dążyć do tego, by wyrównać. Niestety, wyrównała - dodał.
- Ta druga połowa na pewno nie poszła po naszej myśli, a z perspektywy pierwszej połowy, mimo że wygrywaliśmy 1:0, spokojnie mogliśmy prowadzić bramkami. Kontrolowaliśmy tę pierwszą połowę i nic nie zapowiadało tego, że druga połowa będzie całkowicie inna - ocenił.
- My sami doprowadziliśmy do tego trudnego momentu. Mieliśmy plan na ten mecz i zrealizowaliśmy go praktycznie w stu procentach. Dzięki temu stwarzaliśmy sytuacje i mieliśmy pełną kontrolę. W drugiej połowie zaczęliśmy grać bardziej chaotycznie. Zaczęliśmy częściej wybijać piłkę niż nią operować. Wiemy, jakie mamy aspiracje. Chcemy grać w piłkę, chcemy grać odważnie, dobrze przed naszą publicznością. Jesteśmy dziś rozgoryczeni. Straciliśmy dwa punkty - zakończył.