Lukas Podolski o ambicjach Górnika Zabrze. "Nie będę mówił głupot. Nie można oszukiwać ludzi"
Lukas Podolski nie podjął jeszcze decyzji, czy w przyszłym sezonie nadal będzie grał w Górniku Zabrze. Nie zamierza jednak kończyć kariery.
Podolski związał się z Górnikiem przed tym sezonem. Podpisał roczną umowę. Nie wiadomo, czy zostanie przedłużona.
- Nie ma jeszcze takiej decyzji. Jakby coś było, to pojawiłoby się coś w mediach. Nie wiemy dalej w którą stronę w klubie to pójdzie, jak to ma wyglądać. Zobaczymy jak się wszystko potoczy, jak to będzie wyglądało - powiedział Podolski w rozmowie z dziennikiem "Sport".
Były reprezentant Niemiec ostrożnie podchodzi do szans Górnika na włączenie się do walki o miejsce w czołówce tabeli w kolejnym sezonie.
- Nie będę mówił jakiś głupot, że musimy o coś grać. Nie jesteśmy w stanie atakować i mówić, że gramy o coś. Może przy łucie szczęścia byłoby to możliwe. Przed sezonem mówić, że gramy o puchary, a potem wyjdzie z tego, że będzie gra o 10 miejsce czy o spadek, to tak nie można, bo nie można oszukiwać ludzi. Trzeba powiedzieć, jak u nas jest, jak to wygląda. Nie mówię, że jest bałagan czy źle, ale trzeba pokazać jak jest. W Niemczech jest tak samo, mój klub Kolonia czy inni mają taki budżet, żeby grać o środek tabeli, to tak jest i tak grają. My też nie powiemy, że w nowym sezonie gramy o mistrzostwo Polski. Jakbym to powiedział, to sam bym pan w to nie uwierzył - przyznał Podolski.
Niedawno w mediach pojawiły się informacje, że 36-latek może w jakiejś roli wrócić do 1. FC Koeln. Sam przyznaje, że na razie chce kontynuować piłkarską karierę.
- Oczywiście od paru lat są pytania czy nie byłbym zainteresowany jakąś funkcją w klubie, czy w zarządzie, czy jako trener. Na razie nie ma jednak nic. Może na przyszłość. Ja chcę dalej grać w piłkę, bo czuje się dobrze, bo takie są moje marzenia. Tak będzie do momentu, kiedy głowa i nogi powiedzą starczy, już nie idzie. Tak długo jednak będę grał w piłkę, dopóki będą siły, bo kocham to co robię i chcę to robić jak najdłużej - podsumował Podolski.