Liverpool długo męczył się z drugoligowcem. "The Reds" wyszarpali awans przy dużych kontrowersjach [WIDEO]
Liverpool uzupełnił grono półfinalistów Pucharu Anglii. "The Reds" w niedzielny wieczór uporali się z Nottingham Forest, choć z drużyną z Championship mieli pewne problemy. Dopiero w 78. minucie awans gościom zapewnił Diogo Jota.
Mimo że podopieczni Juergena Kloppa wydawali się zdecydowanymi faworytami, to Niemiec nie zamierzał lekceważyć rywali. Dowodzi tego posłanie od pierwszej minuty Alissona czy Van Dijka, choć jednocześnie poza kadrą znaleźli się Salah oraz Mane.
Ekipa z Nottingham już na początku pokazała, iż nie ma zamiaru bać się wyżej notowanego rywala. W pierwszym kwadransie niezłe szanse na gola mieli Lolley oraz Yates, lecz obu brakowało precyzji.
W 28. minucie Liverpool miał znakomitą okazję na to, aby objąć prowadzenie. Po błędzie Colbacka w sytuacji sam na sam z Horvathem znalazł się Roberto Firmino. Górą w tym pojedynku był jednak bramkarz Nottingham.
Ostatecznie do przerwy utrzymał się rezultat bezbramkowy. Krótko po wznowieniu gry Davis mógł dać gospodarzom prowadzenie, lecz nie zdołał pokonać Alissona. W 75. minucie jeszcze lepszą okazję miał Zickernagel.
Duńczyk po podaniu od Johnsona znalazł się w idealnej sytuacji, ale spudłował. Odpowiedź Liverpoolu była natychmiastowa. Po podaniu Tsimikasa akcję wykończył Diogo Jota.
Arbiter początkowo odgwizdał spalonego, lecz analiza VAR pokazała, że o przekroczeniu przepisów nie było mowy. W końcówce mieliśmy jeszcze jedną dużą kontrowersję.
Yates padł w polu karnym po starciu z Alissonem, a powtórki pokazały, że między bramkarzem i napastnikiem był kontakt. Mimo to system VAR podtrzymał decyzje o braku rzutu karnego dla gospodarzy.
Ostatecznie Liverpool wygrał z drugoligowcem 1:0 i awansował do półfinału Pucharu Anglii. W nim dojdzie do prawdziwego hitu. "The Reds" zmierzą się bowiem z Manchesterem City.