Linetty znów nie powąchał murawy na wielkim turnieju. Czy to pech czy przeznaczenie?

Linetty znów nie powąchał murawy na wielkim turnieju. Czy to pech czy przeznaczenie?
MediaPictures.pl
Mistrzostwa Świata dla Polaków już się zakończyły, jednak oczywistą sprawą jest to, że echa katastrofy, która wydarzyła się na rosyjskich boiskach jeszcze długo będą wybrzmiewać w futbolowych kuluarach. Niezależnie od skali oczekiwań Polacy zawiedli, zajmując ostatnie miejsce w grupie.
Oczywiście klęska na tak dużej imprezie wywołuje konsekwencje. Od razu zaczęto szukać powodów porażek z Senegalem oraz Kolumbią, które wypisały Polskę z walki o awans. Kontuzje liderów kadry, brak formy, nieodpowiednie przygotowanie taktyczne, motoryczne, pechowe sytuacje jak kontuzja Kamila Glika czy kontrowersyjny gol Nianga, który wszedł na plac gry w momencie wybicia piłki w stronę bramki Szczęsnego.
Dalsza część tekstu pod wideo
Niezależnie od tych czynników Polska nie spełniła oczekiwań i to samo można powiedzieć o Karolu Linettym. Pomocnik Sampdorii nie zagrał ani minuty na mistrzostwach, więc paradoksalnie, jako jeden z niewielu nic nie popsuł na boisku, ale z pewnością 3 mecze spędzone na ławce rezerwowych to nie to, czego oczekiwaliśmy od byłego „Lechity”. Karol nadal nie dorósł do wielkich spotkań.

Do klubu tak, ale nie na imprezę

Przed mistrzostwami w Linettym pokładano wielkie nadzieje. Był to jedyny piłkarz w typie boiskowej „ósemki”, czyli kreatora gry, który dyktuje tempo akcji, jest łącznikiem między liniami, bierze na siebie ciężar rozgrywania każdej akcji. 
Karol na zgrupowanie przyjeżdżał po dosyć dobrym sezonie w Sampdorii. 3 gole, 3 asysty, pierwszy skład w większości spotkań (łącznie Linetty opuścił 9 meczów w lidze, 1 z powodu zawieszenia za kartki, 6 z powodu kontuzji).  Warto jednak zaznaczyć, że w spotkaniach w których nie grał, rywalami Sampdorii były Milan i Juventus. Jak widać Marco Giampaolo również obawiał się wystawiać Polaka w meczach z rywalami z najwyższej półki.
Z roli rezerwowego „dżokera”, którym był w sezonie 16/17 awansował do roli asystenta playmakera – Lucasa Torreiry. I tu pojawia się pierwszy szkopuł, związany z Linettym w kadrze.
W klubie Linetty gra w jednej linii z Urugwajczykiem, który jest jednym z najlepszych młodych rozgrywających w Europie. Dzięki swoim występom Torreira zapracował sobie na transfer do Arsenalu, który prawdopodobnie zostanie sfinalizowany po Mistrzostwach Świata.
To Urugwajczyk był wiodącą postacią w drugiej linii „Blucerchiatich” i to jemu można przypisać wysokie umiejętności w zakresie rozgrywania piłki. Linetty był po prostu solidnym rzemieślnikiem, takim samym jak Dennis Praet – ostatni członek tercetu pomocników „Sampy”.
35 podań na mecz, 0,1 centr na mecz, 81% celności podań, 0,9 kluczowego podania na mecz – tak nie gra wybitny rozgrywający. Zdecydowanie przeceniono umiejętności Linettego, który tak naprawdę niczym szczególnym się nie wyróżniał. Dodatkowo, w kadrze nie miałby on obok siebie rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia jak Torreira, ale piłkarzy jak Krychowiak czy Góralski.
Solidne występy w średniaku Serie A jak widać mogą działać na wyobraźnię kibiców, ale to za mało, by stać się ostoją środka pola drużyny na Mistrzostwach Świata. Nawet wspominany już Torreira pierwsze dwa spotkania Urugwaju zaczynał na ławce.
Sampdoria to 10. zespół ligi włoskiej. Bycie tam wiodącą postacią nie świadczy o jakiejś ogromnej klasie sportowej, ale Linetty przegrał rywalizację o minuty na mistrzostwach nawet z Peszką z Lechii Gdańsk, więc poziom drużyny to niestety nie jedyny problem środkowego pomocnika.

Przerost treści nad formą

Kolejny problem Karola to moim zdaniem brak chłodnej głowy i opanowania. Przed mistrzostwami Linetty bardzo chętnie opowiadał o swoich postępach w przygotowaniu do meczów, odpowiedzialności taktycznej, rozkwicie i wykorzystaniu talentu w Sampdorii.
Niektórzy powiedzą, że pewność siebie to atut, że chłopak wierzył w siebie, bo miał ku temu powody, jednak osobiście zawsze będę cenił u piłkarzy skromność. Linetty powinien swoją wartość udowadniać przede wszystkim na boisku, a nie w wywiadach. Brak występów na kolejnej imprezie z rzędu to nie jest przypadek, ale być może wypadkowa właśnie nadmiernej pewności siebie.
Na kilka dni przed mistrzostwami Linetty rozgrywa przeciętny mecz z Chile, a następnie udziela gloryfikującego samego siebie wywiadu. Tak nie postępuje żaden profesjonalista.

Zwycięskiej taktyki się nie zmienia

Wpływ na brak minut Linettego z pewnością miała także taktyka Adama Nawałki na mistrzostwa. Można się nabijać, że trener Polaków nie miał żadnego pomysłu na grę, a na boisko wyszło jedenastu nieprzygotowanych do turnieju ludzi, ale to będzie po prostu kłamstwo.
Na fatalne wyniki Polski na pewno po części miała wpływ również taktyka, ale przede wszystkim zawiodły indywidualne umiejętności. Zagrania Milika czy Błaszczykowskiego z Senegalem to efekt braku regularnej gry, a nie zaleceń Nawałki. Nikt chyba nie sądzi, że trener nakazał zawodnikom podawać do rywali i przyjmować piłki po amatorsku. Podczas EURO 2016 przecież ci sami piłkarze byli wiodącymi postaciami naszej reprezentacji.
Wracając jeszcze na moment do turnieju we Francji warto przypomnieć sobie, kto wtedy stanowił trzon drugiej linii. Partnerem Krychowiaka nie był wtedy ani Linetty, ani nawet Zieliński, ale Krzysztof Mączyński. Defensywny pomocnik, który nie dysponuje fantastycznym przeglądem pola, podaniami na milimetry czy dryblingiem. Mączyński zapewniał stabilizację i wsparcie w grze obronnej, nic poza tym. Mimo wszystko wystarczyło to, by zremisować z mistrzami świata i przyszłymi mistrzami Europy.
Nie można mieć pretensji do Nawałki, że chciał powtórzyć ustawienie, które odniosło sukces na Mistrzostwach Europy. Jedyną zmianą w pomocy na mecz z Senegalem okazał się Piotr Zieliński, który zastąpił niepowołanego Mączyńskiego. Postawienie na pomocnika Napoli, który przecież rozegrał fenomenalny sezon pod Wezuwiuszem, niestety nie przyniosło efektów, co pokazuje, że kreatywność i wizja gry prezentowane na włoskich boiskach nie wystarczą, by stanowić o sile polskiej kadry.

Niekorzystny styl gry

W Rosji kolejne 2 mecze mimo pewnych eksperymentów (jak Kownacki kosztem Milika) pokazały, że Nawałka chciał nawiązać do gry sprzed dwóch lat. Odpowiednikiem Mączyńskiego miał się stać Jacek Góralski, który dysponuje podobnym wachlarzem zagrań – wślizg, odbiór piłki, wsparcie obrony. W skrócie wszystko czego nie posiada Linetty, który po prostu nie pasował do koncepcji trenera, gdzie pomocnicy mają za zadanie zabiegać swoich rywali.
Z perspektywy czasu oczywiście można krytykować trenera za decyzje personalne, ale z drugiej strony największym mankamentem Polaków była forma indywidualna dotychczasowych liderów. Zawiedli Krychowiak, Lewandowski, Błaszczykowski, Zieliński i czy naprawdę wprowadzenie Linettego cokolwiek by zmieniło?
Linettego, który w spotkaniu z Chile, będącym przetarciem przed mistrzostwami, zagrał co najwyżej średnio. Z pewnością nie uniósł presji, która i tak w porównaniu z Mistrzostwami Świata była niewielka.
Można tłumaczyć Karola wiekiem, niedoświadczeniem, można mówić, że to był tylko nieistotny sparing, ale właśnie 90 minut z drużyną Reinaldo Ruedy mogły mieć wpływ na „zamrożenie” Llinettego na czas mistrzostw.
Z kolei Jacek Góralski spotkaniem z Litwą udowodnił, że dorósł do gry w kadrze, czego nie można było powiedzieć o Linettym. Zawodnik Sampdorii, który prezentował się niezwykle solidnie w eliminacjach zawiódł w przededniu mistrzostw, udowadniając że jest gotowy na rywalizację z Armenią i Czarnogórą, ale nie z drużynami pokroju Kolumbii.
Powtarza się przypadek Piotrka Zielińskiego. Pomocnik Napoli, gdy stawiał pierwsze kroki w kadrze, również wyglądał niezwykle obiecująco. Po otrzymaniu powołania na EURO we Francji robiono sobie wielkie nadzieje, ale koniec końców, gdy tylko „Zielu” wyszedł na boisko w starciu z Ukrainą, zawiódł.
Następne 2 lata w jego wykonaniu były niezwykle udane zarówno w Neapolu, jak i w kadrze, czego nie można powiedzieć o Linettym, którego przygodę w Sampdorii już opisałem. To jednak tylko pokazuje, że pomocników o takiej charakterystyce trzeba wprowadzać powoli, ponieważ niezwykle trudno jest im się wpisać w styl gry reprezentacji Polski.
Skoro nawet Zieliński nie jest jeszcze w 100% gotowy na rywalizację z najlepszymi na arenie międzynarodowej, to tym bardziej dotyczy to Linettego.

Pożegnania nadszedł czas

Na brak minut dla Linettego złożyła się także jeszcze jedna dosyć istotna kwestia. Prawdopodobnie był to ostatni mecz Adama  Nawałki w roli selekcjonera. Na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia, ale jego kontrakt obowiązywał do czasu mundialu, który dla Polski już się zakończył. Na razie nie ma żadnych informacji o prolongacie umowy.
Ostatni mecz, ostatnie minuty na mundialu, czas dokonać zmian. Nawałka miał do wyboru Linettego oraz jednego ze swoich najwierniejszych „żołnierzy” – Sławomira Peszkę. Niestety dla  Karola i samego siebie (na pomeczowej konferencji Nawałka niejako sam zaprzeczył sensowi swojej decyzji) postawił na znajomość, a nie jakość.

Czas dorosnąć

Ciężko jednoznacznie stwierdzić, co było głównym powodem braku szansy dla Linettego na mundialu. Prawdopodobnie wszystkie czynniki takie jak przyzwyczajenia do gry z rozgrywającym, którego w Polsce brakuje, brak doświadczenia oraz chęć Nawałki do pożegnania Peszki kosztem spadku boiskowej jakości, miały wpływ na zerową liczbę minut Karola.
Teraz jednak nadeszła pora na otarcie łez, jeśli takowe wystąpiły i zabranie się do pracy. Tylko w taki sposób Linetty będzie mógł wywalczyć sobie miejsce w składzie na nadchodzące mecze z Portugalią oraz Włochami.
Jakość rywali pozwoli zweryfikować czy Karol jest gotowy w przyszłości stać się dyrygentem drugiej linii. Nadszedł czas na transformację z chłopca o ogromnym potencjale, który beztrosko opowiada o swoich umiejętnościach, na pomocnika z prawdziwego zdarzenia.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również