Legia Warszawa postawiła się Slavii Praga. Cztery gole i remis w stolicy Czech [WIDEO]
Legia Warszawa zremisowała 2:2 w pierwszym meczu czwartej rundy eliminacji do Ligi Europy ze Slavią Praga. "Wojskowi" w stolicy Czech dwukrotnie prowadzili, ale z pewnością mogą być zadowoleni z końcowego rezultatu, bo to rywale przez długi czas byli stroną dominującą.
W Pradze to gospodarze byli przed meczem uważani za zdecydowanych faworytów. Za Legią nie przemawiały też kolejne problemy kadrowe - kontuzje Bartosza Slisza czy Tomasa Pekharta, który urazu doznał już podczas przedmeczowej rozgrzewki, będąc awizowanym do gry w pierwszym składzie.
Początek spotkania należał do Slavii. Czesi mieli dwie doskonałe okazje już po 10 minutach spotkania. Nad bramką uderzali jednak Hromada oraz Sima, marnując te sytuacje.
Szybko zemściło się to na gospodarzach, bo w 20. minucie Legia wyprowadziła skuteczną kontrę. Maik Nawrocki zagrał świetną piłkę do Mahira Emreliego, a ten przelobował wychodzącego z bramki Kolara. To właśnie Azer w ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego Pekharta, a gola zadedykował właśnie koledze z drużyny.
Slavia chciała jak najszybciej odpowiedzieć i w 33. minucie doprowadziła do wyrównania. Po sprytnie rozegranym rzucie rożnym Bah miał sporo miejsca w polu karnym i nie dał większych szans Borucowi.
Ozdobą spotkania był jednak gol Josipa Juranovicia. Chorwat przebiegł z piłką praktycznie pół boiska, po czym zdecydował się na strzał z dystansu. Posłał na bramkę rywali prawdziwą bombę i Legia znów prowadziła.
Tuż przed przerwą Slavia znów doprowadziła do remisu. Dobrą sytuację zmarnował co prawda Stanciu, lecz po chwili zupełnie niepilnowany był Masopust, któremu pozostało jedynie umieszczenie futbolówki w praktycznie pustej bramce.
Na drugą część spotkania nie wyszli Lopes oraz kontuzjowany Skibicki - pojawili się Josue i Rosołek. Slavia miała piłkę zdecydowanie częściej, lecz przez dłuższy czas nie przynosiło to większego zagrożenia.
Napór gospodarzy był jednak coraz mocniejszy i momentami pod bramką Legii robiło się naprawdę bardzo gorąco. Na szczęście Stanciu uderzył prosto w Boruca, a Linger posłał piłkę tuż obok słupka.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 2:2, co z pewnością jest dobrym rezultatem dla Legii, bo to goście byli zdecydowanie bliżej zwycięstwa. O tym, kto awansuje do fazy grupowej Ligi Europy, zdecyduje zaplanowany na przyszły tydzień rewanż.