Legia Warszawa nie potrzebowała "Lewego", bo miała jego. Arruabarrena przyznaje: "Po fakcie każdy jest mądry"
"Możecie sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę" - te słowa Mirosława Trzeciaka zapisały się w historii polskiego futbolu. Teraz historię stojącą za pamiętną decyzją Legii Warszawa przedstawia sam główny zainteresowany.
Na początku swojej piłkarskiej przygody Robert Lewandowski został skreślony przez Legię Warszawa. Za decyzją stołecznego klubu stał Mirosław Trzeciak, który sprawował funkcję dyrektora sportowego.
Przekazał on wówczas, że atak "Wojskowych" można oprzeć na bardziej doświadczonym Mikelu Arruabarrenie. Słowa działacza zapisały się jednak na kartach historii w sposób przewrotny, bowiem stały się synonimem pomyłki.
Inaczej na sprawę zapatruje się sam główny zainteresowany. Mikel Arruabarrena udzielił wywiadu dla "Przeglądu Sportowego", w którym opowiedział o swojej perspektywie na tę historię.
- Cóż, zacznijmy od tego, że Robert Lewandowski był wtedy zawodnikiem z drugiego poziomu rozgrywek w Polsce. To nie był jeszcze topowy piłkarz. Wtedy nikt nie wiedział, czy jego talent eksploduje, a jeśli tak, to w jakim stopniu. Trudno było to zakładać - powiedział piłkarz.
- Legia postawiła na mnie pewnie z tego względu, że byłem starszy i miałem więcej doświadczenia. Poza tym dobre referencje wystawił mi Inaki Astiz, z którym wcześniej grałem w rezerwach Osasuny Pampeluna. Patrząc wstecz, wiadomo, że decyzja Legii była zła. Klub mógł mieć piłkarza, który później stał się jednym z najlepszych napastników na świecie. Tyle że wtedy nikt nie przypuszczał, że Lewandowski aż tak się rozwinie. Teraz łatwo mówić, że popełniono błąd. Po fakcie każdy jest mądry - dodał.
- Śmieję się za każdym razem, gdy sobie o tym przypomnę. Po prostu się z tego śmieję. Taka jest prawda. To anegdota, która powoduje uśmiech. Ale tak jak powiedziałem: po czasie łatwo jest wydawać wyroki. Taki jest futbol, że należy podejmować decyzje, a ich rezultat bywa czasem daleki od oczekiwanego - podsumował.
Mikel Arruabarrena grał dla Legii w sezonie 2008/09. Stolicy nie zwojował - w 10 meczach nie strzelił żadnego gola i zaliczył tylko jedną asystę.