Legia Warszawa. Mateusz Grudziński: Siedziałem do późna w nocy i odpisywałem na gratulacje
- Klub ma na mnie swoją wizję i jakiś pomysł. Ja też mam plany i wiem jak chcę, żeby wyglądał kolejny sezon. Mam nadzieję, że się dogadamy z korzyścią dla obu stron. Tak powinno być, bo wciąż jestem zawodnikiem Legii - opowiadał w rozmowie z polskimi mediami Mateusz Grudziński, piłkarz Wojskowych.
- Co czułem debiutując w pierwszym zespole? Przede wszystkim ogromną ekscytację. Jeszcze dwa tygodnie wcześniej nie miałem pojęcia, że na tej ostatniej prostej będę mógł dołączyć do pierwszej drużyny. Tym bardziej nie spodziewałem się, że będę miał możliwość znalezienia się w kadrze meczowej. O tym, że dostanę 10 minut od trenera, mogłem tylko pomarzyć. Kompletnie się tego nie spodziewałem - dodał.
- Początek dnia meczowego był normalny. Dopiero po wyjeździe z Legia Training Center pojawiały się emocje. To było fantastyczne uczucie, móc wsiąść do autokaru pierwszej drużyny, jechać obok stadionu i widzieć jak kibice wchodzą na stadion. Kiedy wszedłem do szatni zobaczyłem koszulkę ze swoim nazwiskiem. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem, więc na pewno było to bardzo fajne. Podczas rozgrzewki pojawił się stres, bo nigdy nie zdarzyło mi się grać przed taką publicznością. Moment wejścia na boisko był niesamowity. Z kolei po meczu musiałem sprawnie wrócić do domu, bo następnego dnia rano miałem już kolejny trening. Siedziałem jednak do późna w nocy i odpisywałem na gratulacje. Chciałem odpowiedzieć każdemu, bo sporo osób cieszyło się razem ze mną. Dzieliłem się radością z rodziną i dziewczyną. Z emocji ciężko było zasnąć - zakończył Grudziński.