Legia Warszawa. Artur Boruc szczerze o karierze. "Nigdy nie byłem tytanem pracy"
Artur Boruc w sobotę skończył 41 lat. - Kiedyś nie myślałem, że te urodziny będę obchodził w Legii - przyznał doświadczony bramkarz.
Boruc wrócił do Warszawy przed tym sezonem po kilkunastu latach występów w klubach zagranicznych. Bronił barw Celtiku, Fiorentiny, Southampton i Bournemouth.
- Zależało mi bardzo, by tutaj wrócić. Chciałbym osiągnąć jeszcze jakiś sukces i z Legią zakończyć karierę. Przyznam się, że kilka lat temu nie myślałem, że 41. urodziny będę obchodził w Legii. Nawet jeśli rozmawiałem z kimś z klubu, to nie było to na tyle konkretne, bym pomyślał poważnie o przyjeździe do Polski - stwierdził Boruc w rozmowie z TVP Sport.
Doświadczony bramkarz przyznał, że miał w karierze sporo szczęścia. Wszystko przez jego podejście do wykonywanego zawodu.
- Z perspektywy czasu nie byłem nigdy tytanem pracy, wręcz leniuchem. Ten okres, gdy zacząłem grać w Legii, wyjazd do Szkocji... W tym było dużo szczęścia, ale grając w piłkę, musisz je mieć. To szczęście sprawiło, że za granicą spędziłem parę ładnych lat - przyznał Boruc.
Umowa bramkarza z Legią obowiązuje do końca sezonu. Na razie nie wiadomo, czy Boruc będzie grał w piłkę jeszcze w kolejnym sezonie.
- Może charakter nie pozwala mi na to, by kończyć w momencie, gdy całkiem dobrze się czuję. Od czasu do czasu ciało daje do zrozumienia, że już nie jestem osiemnastolatkiem, ale poza tym radzę sobie - stwierdził Boruc.
41-latek w tym sezonie zaliczył dwadzieścia występów na wszystkich frontach. Puścił w nich 22 gole, a w siedmiu spotkaniach zachował czyste konto.