"Legia gra żenująco". Fatalny początek stołecznych w rewanżu [WIDEO]
Legia Warszawa fatalnie rozpoczęła rewanżowe starcie z Brondby. Stołeczni zostali zepchnięci do głębokiej defensywy. Dziennikarze negatywnie ocenili postawę warszawian w pierwszym fragmencie tej rywalizacji.
Tydzień temu podopieczni Goncalo Feio wywieźli korzystny wynik z Danii. "Wojskowi" po dobrej końcówce pokonali Brondby 3:2.
W rewanżu Legia od razu cofnęła się do obrony. W pierwszych dwóch kwadransach goście stworzyli kilka dogodnych sytuacji. Kacper Tobiasz obronił jednak strzały Yuito Suzukiego, Sebastiana Sebulonsena i Mathiasa Kvistgaardena.
Dominacja Brondby była jednak zauważalna. Dziennikarze błyskawicznie podkreślili, że z taką grą trudno będzie awansować do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji.
- Żenujące pół godziny Legii. Przy takiej „grze” to się nie ma prawa skończyć awansem - napisał na gorąco Maciej Łuczak, dziennikarz Meczyki.pl.
- Remis to tutaj trzeba będzie brać z odczuciem totalnej ulgi. Większych oczekiwań po tych 30 minutach nie mam. Problemy Legii są dużo większe niż sucha i długa trawa na Cracovii - wtórował Przemysław Langier z portalu Goal.pl.
Brondby atakowało i w końcu objęło prowadzenie. W 36. minucie sędzia podyktował rzut karny po zagraniu ręką Sergio Barcii. Jedenastkę wykorzystał Daniel Wass.
- Legia gra żenująco, zaliczała z jakieś 59 strat na własnej połowie, zasłużenie przegrywa, a na jej ławce największe emocje i poruszenie wzbudzają niekorzystne decyzje sędziego, najczęściej dotyczące stykowych sytuacji w środku boiska. Zawsze będzie śmieszyć ta napinka - dodał Łuczak.
Pod koniec pierwszej połowy Legia zdołała doprowadzić do remisu. Na listę strzelców wpisał się Radovan Pankov. W drugiej połowie stołeczni utrzymali korzystny wynik i awansowali, o czym szerzej piszemy TUTAJ.