Legenda skreślona przez uznany klub. Czuje się upokorzona
Anthony Lopes został zepchnięty na boczny tor w Olympique Lyon. Doświadczony bramkarz utrzymuje, że to ze względu na storpedowanie transferu.
Anthony Lopes trafił do Lyonu w 2000 roku. Przebił się przez wszystkie szczeble klubowej hierarchii i jeszcze w poprzednim sezonie był podstawowym zawodnikiem. Ogółem uzbierał 489 meczów i zachował 157 czystych kont.
Teraz jednak Portugalczyk stał się persona non grata we francuskim klubie. Tylko dwukrotnie znalazł się w kadrze meczowej. W pozostałych pięciu spotkaniach nie znalazł się nawet na ławce. Sytuacja raczej nie ulegnie zmianie na lepsze.
Wszystko wskazuje na to, że taka decyzja władz Lyonu wynika z działań podjętych przez Lopesa. W trakcie letniego okienka transferowego chciał go... Liverpool. 34-latek nie był jednak zainteresowany takim rozwiązaniem.
- Miałem opcję zaraz na początku okienka. Nie chciałem jednak skazywać siebie na pozycję rezerwowego bramkarza. Może gdybym otrzymał tę ofertę kilka tygodni później, moja decyzja byłaby inna - stwierdził w L'Equipe.
Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to Lopes będzie zmuszony przeczekać jeszcze kilka miesięcy. Jego umowa obowiązuje do 30 czerwca 2025 roku, co oznacza, że już w styczniu mogą zgłosić się chętne kluby.
W związku z odsunięciem legendy "jedynką" w Lyonie stał się Lucas Perri. Brazylijczyk ma za sobą siedem meczów i dwa czyste konta.