Legenda polskiej piłki nie gryzie się w język. Spore obawy przed mundialem. "Jakoś to będzie? Nie, nie będzie"
Po czwartkowym meczu z Holandią nastroje wokół reprezentacji Polski nie są zbyt dobre. W rozmowie z "WP Sportowe Fakty" swoich obaw przed mistrzostwami świata nie ukrywał Grzegorz Lato.
Do pierwszego spotkania "Biało-Czerwonych" na mundialu w Katarze pozostały już tylko dwa miesiące. Spotkanie na PGE Narodowym obnażyło braki naszej reprezentacji. Polacy okazali się zdecydowanie gorsi od Holandii.
Grzegorz Lato nie ukrywa, że w czwartkowy wieczór podopieczni Czesława Michniewicza zasłużyli na porażkę. Były reprezentant Polski przyznał, że selekcjoner powinien mieć spory ból głowy.
- Daje to trenerowi do myślenia, co tu zmienić. Szkoleniowiec Czesław Michniewicz może mieć ból głowy i pytać: co dalej? - powiedział Lato po czwartkowej przegranej.
- Zobaczymy, jak to będzie za kilka dni w Walii, bo to niełatwy przeciwnik, a później jeszcze mecz sprawdzający z Chile. Spotkanie z Holendrami nie napawa optymizmem. Jakoś to będzie? Nie, nie będzie. Albo gramy, albo nie gramy - stwierdził.
Lato nie ma wątpliwości, że Holendrzy zasłużyli na to, aby z Warszawy wywieźć trzy punkty. Króla strzelców z mundialu w 1974 roku martwi to, jak Polacy zaprezentowali się przed własną publicznością.
- Okazuje się, iż niestety, pomimo że mamy dobrych piłkarzy, w tym grających także w Lidze Mistrzów, to jakoś nie idzie to w parze z wynikami reprezentacji. Nie mieliśmy sytuacji w tym meczu. Zdecydowanie lepsi byli Holendrzy, którzy robili, co chcieli - ocenił.
- Przepiękne dwie bramki, gdzie rozklepali naszych zawodników. Ja jestem na dobre i złe z reprezentacją Polski, ale my dzisiaj naprawdę nie mieliśmy sytuacji - grając u siebie, prawie 60 tysięcy kibiców na trybunach, jak Boga kocham. Dziś wyglądało to, jak wyglądało - zakończył.