Lech został oszukany przez VAR? Nie ma złudzeń, jest reakcja sędziego
Mecz Widzewa Łódź z Lechem Poznań stanął pod znakiem dużej kontrowersji. Bramka zdobyta przez Dino Hoticia nie została uznana z powodu ofsajdu. Kibice zaczęli wytykać błąd sędziom.
Lech Poznań nie poszedł za ciosem i przegrał na wyjeździe z Widzewem Łódź 1:2. Wynik tego starcia został otwarty zaraz po pierwszym gwizdku. Bramkę na 1:0 dla gospodarzy zdobył Jakub Sypek.
Kilka chwil później na 2:0 podwyższył Fran Alvarez. Wówczas za odrabianie strat zabrał się Lech Poznań. Jeszcze przed przerwą trafieniem kontaktowym popisał się Mikael Ishak.
Na kwadrans przed końcem starcia do remisu doprowadził Dino Hotić. Euforia w szeregach gości nie trwała jednak długo. Po szybkiej interwencji VAR gol został anulowany z powodu pozycji spalonej.
Z powtórek wynika, że w chwili budowania akcji na ofsajdzie był nie tyle Mikael Ishak, co jego dłoń. Decyzja o anulowaniu gola dla Lecha wywoła dyskusję w mediach społecznościowych.
Wątpliwości nie krył m.in. Krzysztof Marciniak z Canal+Sport. W serwisie "X" dodał on krótki wpis do całej sytuacji. Dziennikarz zastanawiał się, czy linia spalonego została narysowana prawidłowo.
Na odpowiedź ze strony PZPN nie był trzeba długo czekać. Jak przyznał Paweł Gil, instruktor VAR w UEFA oraz koordynator ds. szkolenia sędziów VAR w PZPN, arbitrzy podjęli odpowiednią decyzję.
- Po zakończonych zawodach dokonaliśmy sprawdzenia sposobu analizy VAR oraz jeszcze raz narysowaliśmy te linie. Jednoznacznie stwierdzam, że VAR postąpił zgodnie z wytycznymi, a wykonane przez nas linie dały taki sam rezultat, jak analiza podczas meczu. Dlatego podkreślam, że ostateczna decyzja odnośnie anulowania bramki była prawidłowa i nie ma tutaj żadnych wątpliwości - przyznał.
Kolejny mecz Lecha Poznań zaplanowano na 3 sierpnia. Rywalem tego zespołu będzie Lechia Gdańsk.