Lech Poznań się na niego nabrał. Teraz jest szokująco dobry w zapomnianym klubie

Lech Poznań się na niego nabrał. Teraz jest szokująco dobry w zapomnianym klubie
Źródło: Paweł Jaskółka / PressFocus
W 2018 roku moda na sprowadzanie Hiszpanów dotarła również do Lecha Poznań. Nowy napastnik miał za sobą przyszłość w LaLiga czy Serie A. Ekstraklasa rządzi się jednak swoimi prawami i stanowiła dla Dioniego zbyt wysokie progi.
Przed rozpoczęciem sezonu 2017/18 Wisła Kraków sprowadziła nieznanego w Polsce Carlitosa. Hiszpan błyskawicznie odwdzięczył się za zaufanie ze strony "Białej Gwiazdy". Już w debiutanckiej kampanii sięgnął po koronę króla strzelców Ekstraklasy. Jego marka pozostaje żywa po dziś dzień i finalnie zaprowadziła go do gry w Legii Warszawa, Grecji czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Dalsza część tekstu pod wideo
Po tak dobrych rozgrywkach w wykonaniu Carlitosa w Polsce zapanowała prawdziwa moda na ściąganie Hiszpanów. Dołączył do niej również Lech Poznań z nowym trenerem Ivanem Djurdjeviciem na czele. Uznano, że Dioni, były piłkarz Deportivo La Coruna, Cadiz, Udinese, Leganes czy Granady, będzie w stanie zapewnić tak potrzebną "Kolejorzowi" jakość w ataku. Napastnik podpisał dwuletni kontrakt.
Oczekiwania znacznie rozminęły się w tym przypadku z rzeczywistością. Zawodnik kompletnie nie spełniał wymagań stawianych przez Ekstraklasę. Nie wyróżniał się nawet na treningach. A co dopiero w meczach, w których zazwyczaj otrzymywał szanse na grę jedynie w końcowych minutach. Do pierwszego składu udało mu się załapać wyłącznie w Pucharze Polski i trzecioligowych rezerwach.
W końcu Dioni pojawił się na placu gry w dziesięciu starciach pierwszego i drugiego garnituru Lecha. Do końca listopada nie udało mu się ani strzelić gola, ani zanotować asysty. Postanowiono zatem najpierw odstawić go od składu, a potem wystawić na listę transferową. Po Hiszpana zgłosiły się kluby z Półwyspu Iberyjskiego. W styczniu 2019 roku trafił on za friko do Culturalu Leonesa.
Szczęśliwie "Kolejorz" nie stracił na graczu zbyt dużo pieniędzy. Pozyskiwał go bowiem również za darmo, a jego pensja nie była wygórowana. W Poznaniu rosłego snajpera zapamiętano jednak jako symbol nieudolnej polityki transferowej stawiającej na powtarzanie eksperymentów innych polskich klubów. Co ciekawe, po powrocie do ojczyzny goleador bryluje i ma szansę na powrót do LaLiga.
Po dwuletnich pobytach w Culturalu Leonesa i Atletico Baleares w 2023 roku Hiszpan trafił do wciąż odbudowującej się Malagi. Już w pierwszym sezonie po transferze zdążył zachwycić sympatyków kilkoma efektownymi trafieniami. W bieżącej kampanii stał się jednak prawdziwym motorem napędowym i sprawia, że sen o powrocie legendarnego klubu do elity staje się coraz bardziej realny.
34-latek zdobył trzy bramki i zaliczył asystę w ośmiu spotkaniach, stając się jednym z idoli lokalnej publiczności. Wciąż ma szansę napisać piękny scenariusz na koniec kariery. Chociaż Malaga to zaledwie beniaminek LaLiga 2, po dziewięciu kolejkach zajmuje 12. pozycję, tracąc tylko cztery punkty do drugiej lokaty. A ta zapewniałaby "Los Albicelestes" kolejny z rzędu awans na wyższy poziom.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.
Redakcja meczyki.pl
Michał BonclerDzisiaj · 08:35
Źródło: Transfery.info / Transfermarkt

Przeczytaj również